Covidostoiska pojawiły się na bazarkach i przy chodnikach handlowych w Warszawie.
Koszyki wielkanocne zastąpiły „główki”.
Rynek reaguje na zapotrzebowanie na maseczki ochronne.
Tatiana handluje 12 godzin dziennie-utarg to kilkaset złotych (120 sztuk poszło w piątek). Do wyboru mamy maseczki bawełniane (te szybciej schodzą) i syntetyczne.

Bazarek na Sadybie funkcjonuje bez przestojów. Sprzedawcy prowadzą bieda firmy z których mimo wszystko mogą się utrzymać. Tutaj przerostu zatrudnienia nie ma, stąd też zwolnień grupowych nie będzie. Oddychają świeżym powietrzem, warzywa, kury i gęsi kupują od rolników stąd też łańcuch dostaw funkcjonuje bez przerw i jest niezagrożony.
Seniorzy z zakamarków swoich szaf wygrzebują stare google z lat 80. Śniegu tej zimy zbyt wiele nie było, google Carrera przydały się na covidoczasy.

Nadzwyczajne środki ostrożności i minimalizacja ryzyka widoczne są wszędzie.


I chęć niesienia pomocy ludziom starszym, samotnym –za darmo.

Na wsi mieszkańcy-Ci starej „daty”-mają w sobie więcej dystansu. Witają i żegnają się „na łokieć”.

Ten z prawej to Marian Ślepecki były marynarz z ORP Błyskawica. Nieraz opowiada jak to było w dawnych czasach-tzw. „zimnej wojny”, o rejsach, służbie i wypadku na statku. Podczas ostatniego dramatycznego rejsu kilku marynarzy ugotowało się żywcem po wybuchu jednego z silników. „Błyskawica” zcholowana przez inny statek wojenny pozostała już w porcie. Uszkodzony statek stał się muzeum-można go zwiedzać.
Zostawmy dawne czasy i przenieśmy się do „tu” i „teraz”. Jak sobie radzić w tym czasie?
-nie oglądam newsów non stop ile osób umarło, ile umrze, ilu jest zakażonych-programy newsowe oglądam dwa razy dziennie, nie czytam poradników o koronawirusie i o tym jak atakuje płuca,
-na portale wchodzę rzadko,
-gram w statki, kości, remika, czytam książki,
-często rozmawiam przez telefon, nie piszę smsów,
-nie wchodzę w rozmowach na tematy polityczne i teorii spiskowych,
-nie roztaczam katastroficznych wizji,
-mówię o tym, że kwarantanna się skończy i życie będzie powoli wracało „do normy”, część osób straci pracę, część zmieni pracę, wiele firm upadnie, powstaną nowe.
I tak te godziny i dni mijają nie do końca stracone. Nie myślę o niezarobionych pieniądzach, stratach. Staram się nie czytać zbyt wiele newsów „gospodarczych” o upadkach, bankructwach, zwolnieniach i tarczy antykryzysowej. Tym bardziej, że nie ma takiej tarczy i takich pieniędzy, które mogłyby dziś „ochronić” wszystkie firmy i pracowników przed zwolnieniami. Paradoksalnie te bazarkowe są najmniej narażone na zamknięcie. Tu nie ma „lewarów”, „outsourcingów”, „leasingów” „franchisingów” „faktoringów” „start upów” , „standardów” i jest więcej tlenu- pomimo kilku metrów kwadratowych powierzchni sprzedażowych.
Rynek pracy już „czeka” na dyrektorów, menagerów i retailerów. To jest ich czas. Skończył się czas galernika, a rozpoczyna czas pokazania talentów i wyjścia ze „strefy komfortu”.
Zajrzyjmy jeszcze tutaj, gdzie swoje żniwa mają producenci sklejek do zabijania okien w witrynach.
I tutaj:
Strona internetowa dla nowej książki „Kiedy odchodzą…” powoli się buduje.
emeryta oddala 13tke lewandowski przekazal 3,5 miliona orlen i wiele innych przedsiebiorstw dalo wielka kase na walke z wirusem a rzad ktory ma obowiazak utrzymac sluzbe zdrowia nie robi nic by uruchomic natychmiast produkcje maseczek produkcje respiratorow znowu czeka az Owsiak da na szpitale a rzad da na nagrody swoim ministrom lub wywali w bloto kase na wybory
PolubieniePolubienie