W 1841 roku Thomas Cook zorganizował pierwszą wycieczkę turystyczną. Do 1865 roku jego biuro podróży miało oddziały w większości państw Europy. Dziś tj. 23 września 2019 roku marka Thomas Cook bezpowrotnie zniknęła z turystycznej mapy Europy. Zniknęła „po angielsku”.

Pierwsze sensacyjne informacje prasowe o poważnym kryzysie w tej najstarszej brytyjskiej firmie turystycznej pojawiły się zaledwie kilka dni temu.
Link: https://www.thesun.co.uk/travel/9973080/thomas-cook-holiday-bust-private-rescue/
W ciągu kilku dni ciesząca się ogromnym zaufaniem konsumentów brytyjska marka turystyczna zwinęła żagle. Choć próby ratowania firmy trwały do ostatniej chwili to nie przyniosły skutku. Wsparcia odmówili zarówno inwestorzy jak i brytyjski rząd.
Link: https://www.thesun.co.uk/travel/9976196/thomas-cook-government-cash-holiday-stranded/
Rano 23 września spółka oficjalnie zakończyła działalność w trybie natychmiastowym. Komunikat na stronie Internetowej informuje, że upadła spółka znajduję się pod zarządem Urzędu Lotnictwa Cywilnego, który rozpoczał akcję sprowadzania do kraju turystów rozsianych po całym świecie.

Od rana w radiu BBC2 można było przysłuchiwać się dyskusji na ten temat. Co się stało? Jak mogło do tego dojść? Pojawiło się wiele głosów, że Thomas Cook stał się pierwszą ofiarą Brexitu – jeszcze zanim do niego doszło. Analitycy spekulowali, że być może wpływ na to miały wahania kursu funta wywołane zawirowaniami politycznymi na linii Bruksela – Londyn. Na to pytanie nie potrafię odpowiedzieć – nie jestem ekonomistą i nie posiadam kompetencji w tej dziedzinie. Mogę jedynie powtórzyć informację zasłyszane w radiu.
Radiowi spikerzy apelowali do osób poszkodowanych, aby Ci nie wyładowywali swojej frustracji na pracownikach biur podróży. Oni nie są temu winni, a poza tym są już wystraczająco załamani widmem utraty pracy. „Nie dokładajmy im” – apelował Ken Bruce z radia BBC2.
Wedle doniesień prasowych upadek Thomas Cook pociągnie za sobą utratę pracy przez około 9.000 ludzi w samej Wielkiej Brytanii i 22.000 osób w skali globalnej (pracownicy biur, rezydenci biura, piloci, personel pokładowy – Thomas Cook posiadał własną flotę).

Około 150.000 klientów biura utknęło w różnych zakątkach świata – bez możliwości powrotu do kraju w terminie. W radiu nie milkną telefony od osób, które utknęły poza granicami kraju bez dostępu do niezbędnych leków, które muszą przyjmować regularnie aby przeżyć.
A dlaczego ta informacja pojawia się tutaj?
Po pierwsze – Ku przestrodze. Pamiętaj, że otwierając franczyzowy biznes turystyczny w galerii handlowej nigdy nie możesz być pewny jutra. Nawet najwięksi, najpotężniejsi mogą się wyłożyć. Dzisiaj marka jest, a jutro już jej może nie być. Wyszła – „po angielsku” – jak Thomas Cook.
Po drugie – Thomas Cook posiadał sieć franczyzową. Może nie jakoś spektakularnie rozwiniętą, ale jak podaje portal money.pl W Łodzi działa agencja, która od 2011 roku posiadała pozwolenie na używanie szyldu i nazwy handlowej „Thomas Cook”. Szczęście w nieszczęściu – oferta Thomas Cook nie znalazła uznania w oczach polskiego konsumenta ze względu na zaporowe ceny (jak przyznaje agencja w tym roku nie sprzedała żadnej oferty z wachlarza ofert Thomas Cook).
Przekładając to na język franczyzowo-retailowy: wszystko co zbudowałeś posługując się logiem franczyzodawcy przechodzi do kart historii. Od dzisiaj jesteś zmuszony do zmiany nazwy i loga. Zaczynasz budowanie nowej marki, nowego wizerunku. Wczoraj każdy rozpoznawał Twoje logo – dzisiaj nikt nie wie co to za firma.
W galerii handlowej to Ty zostajesz z wieloletnią umową. Podpisując umowę w GH zadbaj o zapis w umowie gwarantujący zwolnienie z wszelkich kar jeśli Twój franczyzodawca zwinie biznes po angielsku, a Ty przez jakiś czas nie będziesz w stanie normalnie prowadzić biznesu. W przeciwnym wypadku ta umowa może doprowadzić Ciebie i Twoją rodzinę do bankructwa. Ale tutaj nie będzie opcji wyjścia „po angielsku”.
Michał, Cheltenham, Wielka Brytania, stały czytelnik bloga.