Zarząd Neckermann Polska oszukał turystów i franczyzobiorców

Dwa dni temu na blogu pojawił się tekst o upadku brytyjskiego biura turystycznego Thomas Cook. Równocześnie w tym samym dniu Neckermann Polska wydał oświadczenie, że firma jest niezależną spółką, a jej aktualna kondycja finansowa jest bardzo dobra – firma nie posiada żadnych zaległości finansowych i bez żadnych przerw i zakłóćeń świadczy usługi jak co dzień.

Jak zatem wytłumaczyć, że w ciągu dwóch dni firma, która nie posiadała żadnych zaległości nagle ogłasza upadłość? Wytłumaczenie jest bardzo proste. Zarząd Neckermann Polska oszukał wszystkich Polaków. Oświadczenie, które wydano dwa dni temu było jednym wielkim kłamstwem.

Link do informacji o oświadczeniu Neckermann Polska z 23.09.2019: https://www.money.pl/gospodarka/thomas-cook-zbankrutowal-neckermann-uspokaja-swoich-klientow-6427548549781121a.html

Spółka Neckermann w 100% należała do Thomas Cook – nie była więc niezależną spółką. Upadłość Thomas Cook (firmy matki) był jednoznaczny z upadkiem spółki zależnej Neckermann Polska.

Było zatem tylko kwestią czasu kiedy ogłoszą upadłość!!!

W bezczelny i chamski sposób dali sobie kilka dni zanim będą zmuszeni ogłosić upadłość. Po co? Żeby rozkraść wszystko co tylko można, co reprezentuje jakąkolwiek wartość? To nic innego jak zwykłe oszustwo, za które zarząd powinien iść siedzieć na długie lata!!!

Internet w Polsce kipi od newsów. Telewizyjne stacje informacyjne wydają programy specjalne. W sieci wrze!!! Polacy są wyrzucani z hoteli, są traktowani jak zakładnicy!!! Podobne informacje dwa temu pojawiały się w mediach brytyjskich – turyści Thomas Cook informowali w mediach społecznościowych, że są trzymani siła w pokojach a na korytarzach stoją ochroniarze lub że hotele żądają od nich opłacenia rachunku za pobyt. Odnoszę jednak wrażenie, że z brytyjskimi turystami obchodzono się „delikatniej” niż z turystami znad Wisły.

https://fakty.tvn24.pl/fakty-po-poludniu,96/biuro-podrozy-neckermann-polska-oglasza-upadlosc,972282.html(http://www.tvn24.pl)

Oprócz turystów, którzy skorzystali z oferty tego biura, horror przeżywają właściciele lokali franczyzowych w galeriach handlowych.

Stało się dokładnie to – o czym napisałem dwa dni temu!!!

Przekładając to na język franczyzowo-retailowy: wszystko co zbudowałeś posługując się logiem franczyzodawcy przechodzi do kart historii. Od dzisiaj jesteś zmuszony do zmiany nazwy i loga. Zaczynasz budowanie nowej marki, nowego wizerunku. Wczoraj każdy rozpoznawał Twoje logo – dzisiaj nikt nie wie co to za firma.

W galerii handlowej to Ty zostajesz z wieloletnią umową. Podpisując umowę w GH zadbaj o zapis w umowie gwarantujący zwolnienie z wszelkich kar jeśli Twój franczyzodawca zwinie biznes po angielsku, a Ty przez jakiś czas nie będziesz w stanie normalnie prowadzić biznesu. W przeciwnym wypadku ta umowa może doprowadzić Ciebie i Twoją rodzinę do bankructwa. Ale tutaj nie będzie opcji wyjścia „po angielsku”.




Link do wpisu sprzed dwóch dni: https://przeliczenihome.wordpress.com/2019/09/23/thomas-cook-wyszedl-po-angielsku/

Horror franczybiorców dopiero się zaczyna. Za chwilę galerie handlowe zaczną naliczać kary umowne: za zamknięcie lokalu w godzinach otwarcia galerii, za niezdolność do prowadzenia działaności zgodnie z umową bo nie mogą dłużej posługiwać się logiem Neckermann. Potem będą nieudane negocjacje, prośby o obniżenie czynszy, windykacja, komornik, aż do bankructwa. Jaki procent najemców wywinie się z tego obronną ręką? Czas pokaże.

http://www.tur-info.pl/p/ak_id,29414,,franczyza,franczyzobiorca,tui,rainbow_tours,neckermann_polska,biura_turystyczne.html

Byłbym zapomniał. Oprócz franczyzobiorców gehennę przeżywa około 140 osób, które pracowały w placówkach handlowych i najprawdopodobniej z dnia na dzień stracili zatrudnienie.

Kto bedzie kolejny? Pierwsze kostki domina padły i powalą kolejne. Czy następne będą hotele, które były związane z Thomas Cook? Jeśli tak, to pracę stracą nie kolejne 140 osoby a setki tysięcy ludzi na całym świecie powiązani z tymi podmiotami (pracownicy, dostawcy itd.).

Michał, Cheltenham, Wielka Brytania, stały czytelnik bloga.

Reklama

Kary niezgodne z prawem, nie ważne-poradnik najemcy

Pięć milionów, milion, trzysta, dwieście  tysięcy kary to w retailu standard. Nie wszystkie galerie handlowe nakładają kary.

Podczas szkoleń niektóre zarządy są instruowane o tym, że kary zapisane w umowach –nie są zgodne z polskim prawem, dlatego proponowane jest „porozumienie”.

Pomimo to kary, są wpisywane do umów i w niektórych przypadkach sprawy trafiają do sądów.

Wspaniałomyślna rezygnacja z kary umownej występuje w  tym przypadku jeśli zamierzasz spłacać dług. Na ten tekst naprowadził jeden z byłych dyrektorów galerii handlowych na  Śląsku.

 

„Nie można zastrzec kary umownej na wypadek opóźnienia w zapłacie”.

Kary umowne to najpopularniejsze zabezpieczenia umowne. Często postanowienia regulujące zasady ich naliczania i zapłaty formułowane są w niewłaściwy sposób.

Kara umowna jest to rodzaj sankcji za niewykonanie lub nienależyte wykonanie zobowiązania wynikającego z umowy. Zastrzeżenie kary umownej co do zasady wyłącza możliwość dochodzenia odszkodowania za niewykonanie lub nienależyte wykonanie umowy. Jeżeli zatem istnieje ryzyko, że w wypadku niewykonania umowy przez drugą stronę szkoda przewyższy wysokość kary umownej, warto dodać do umowy postanowienie dające możliwość dochodzenia odszkodowania przewyższającego wysokość zastrzeżonych kar.

Do najczęściej popełnianych błędów należy zastrzeganie kary umownej na wypadek niespełnienia świadczenia pieniężnego – karę umowną można zastrzec jedynie na wypadek niespełnienia świadczenia niepieniężnego i w tym zakresie przepisy o karze umownej mają charakter bezwzględnie obowiązujący. Świadczeniem pieniężnym jest np. obowiązek zapłaty ceny. W wypadku opóźnienia w zapłacie wierzyciel może żądać odsetek za nieterminowe wykonanie zobowiązania – nie może jednak żądać zapłaty kary umownej. Zastrzeżenie obowiązku zapłaty kary umownej na wypadek niewykonania zobowiązania pieniężnego jest nieważne.

 

Swoboda kształtowania postanowień dotyczących kar umownych

Przepisy o karze umownej mają charakter dyspozytywny, co oznacza, że strony mogą w umowie dowolnie regulować postanowienia ich dotyczące. Dla przykładu, kary umowne z reguły są niezależne od wysokości szkody, a nawet od samego faktu jej powstania. Tym też kara umowna różni się od zwykłego odszkodowania, którego uzyskanie wymaga wykazania istnienia szkody i jej rozmiaru. Brak zależności pomiędzy karą umowną a wystąpieniem szkody oznacza, że wierzyciel nie musi wykazywać nie tylko wysokości szkody, ale także tego, że w ogóle jakąkolwiek szkodę poniósł. W razie ewentualnego postępowania sądowego wierzyciel będzie musiał wykazać jedynie, że doszło do niewykonania lub nienależytego wykonania zobowiązania, a także, że zastrzeżona została kara umowna na wypadek niewykonania czy nienależytego wykonania zobowiązania.

Podstawą do żądania zapłaty kary umownej jest zatem sam fakt niewykonania lub nienależytego wykonania umowy przez jedną ze stron. Pomimo to, w umowie można zastrzec, że kara umowna jest uzależniona od powstania szkody i takie zastrzeżenie umowne jest dopuszczalne właśnie ze względu na dyspozytywny charakter przepisów o karze umownej. Istnieje także możliwość rozszerzenia i ograniczenia zakresu odpowiedzialności dłużnika – strony mogą zastrzec karę umowną także na wypadek zaistnienia siły wyższej. Można również zastrzec, że dłużnik będzie obowiązany do zapłaty kary umownej tylko wtedy, gdy nie wykona zobowiązania jedynie z winy umyślnej.

 

Kara na wypadek rozwiązania umowy

W umowach często spotyka się kary umowne zastrzeżone na wypadek odstąpienia lub wypowiedzenia umowy przez jedną ze stron na skutek okoliczności, za które odpowiada druga strona umowy. W takim wypadku odstąpienie od umowy czy jej wypowiedzenie jest wynikiem niewykonania lub nienależytego wykonania zobowiązania przez jedną ze stron, a zatem kara umowna jest zastrzeżona de facto nie z uwagi na odstąpienie od umowy, ale z uwagi na niewykonanie lub nienależyte wykonanie umowy, upoważniające kontrahenta do odstąpienia od umowy.

Często w taki właśnie sposób strony próbują obejść zakaz zastrzegania kar umownych na wypadek niewykonania świadczenia pieniężnego – w umowie postanawia się, że np. w wypadku opóźnienia w zapłacie ceny przez jedną ze stron, druga będzie mogła od umowy odstąpić i, w wypadku skorzystania z uprawnienia do odstąpienia od umowy, będzie jej przysługiwała kara umowna w określonej wysokości. Takie postanowienie również jest nieważne. Jeżeli bowiem powodem odstąpienia od umowy jest niewykonanie świadczenia pieniężnego – nieuiszczenie w terminie zapłaty należności nie można żądać kary umownej, bo kara umowna nie może być zastrzeżona na wypadek niewykonania świadczenia pieniężnego.

Wysokość kary umownej

Co do zasady strony mogą dowolnie ustalić wysokość kary umownej. Przyjmuje się jedynie, że nie powinna przewyższać wielkości świadczenia, którego wykonanie ma zabezpieczać. Kara umowna powinna być określona w umowie kwotowo albo przez wskazanie jej podstaw. Te podstawy muszą być wskazane w sposób umożliwiający w prosty, matematyczny sposób ustalenie jej wysokości. Kara umowna nie może być zastrzeżona w ten sposób, że dopiero w przyszłości następowało będzie wskazanie podstaw do jej naliczenia. Na ogół wysokość kary określa się jako procent wartości całości lub części świadczenia lub według stawki pomnożonej przez ilość dni zwłoki. Kary z różnych tytułów mogą być łączone, jeżeli wzajemnie się nie wykluczają.

Miarkowanie kary umownej

Są sytuacje, w których kara umowna może zostać zmniejszona na korzyść strony umowy, zobowiązanej do jej zapłaty. Instytucja miarkowania kary umownej, czyli jej częściowego zmniejszenia, ma zastosowanie jeżeli zobowiązanie zostało w znacznej części wykonane lub gdy kara umowna jest rażąco wygórowana. Do zmniejszenia kary umownej może dojść wyłącznie na wniosek dłużnika. Co prawda część doktryny uznaje, że żądaniem takim jest sam wniosek o oddalenie powództwa, to jednak z takim stanowiskiem trudno się zgodzić. Wydaje się, że choć dłużnik nie musi wprost zgłosić wniosku o miarkowanie kary umownej, to jednak powinien podnieść zarzut rażącego wygórowania kary umownej.

Magdalena Wojtowicz, radca prawny, wspólnik
w kancelarii Wilczęga Wojtowicz Radcowie Prawni

http://www.vat.pl/aktualnosci-podatkowe/2014/archiwum-2014-i/2201-nie-mozna-zastrzec-kary-umownej-na-wypadek-opoznienia-w-zaplacie-9768/ 

Obroty-poradnik najemcy

Otwieranie sklepów w galeriach handlowych nie ma sensu. Praktycznego, „biznesowego”, czy życiowego. Zajrzyjmy do zapisków byłego już „partnera” firmy Big Star. Cofnijmy się w czasie do roku 2010. I spójrzmy w te zapiski. Czyli na obroty w sierpniu. Zaznaczone na fioletowo kwoty to „zyski” a poniżej to koszty.

obr.1

Wynika  z nich, że prowadzący trzy sklepy w Tychach (Auchan), Bielsku-Białej (galeria Sfera) i City Point w Tychach (to takie coś pomiędzy domem handlowym, a galerią handlową), stracił ponad 11 tysięcy złotych. Człowiek zatrudniał pracowników na pełnych etatach z uposażeniem netto na poziomie około 1700 złotych.  Właściciel dziś z odsetkami ma blisko 2 miliony złotych długu.

obr.21

To jeden swego czasu z najlepszych dilerów tej marki. Uczył personel w innych sklepach jak  skutecznie sprzedawać.  

obr.31

Dziś sprawy są w sądach. Ta historia trafi na łamy książki dotyczącej Meduzy (franczyzy), szeroko rozumianego „partnerstwa” czy „agentów”. Publikuję te dane celem przestrogi dla tych, którzy „wierzą w światowe marki” i dane podawane przez tych, którzy są odpowiedzialni za rozwój danego biznesu modnie nazywanego brandem w Polsce.

obr.41

Z zestawienia wynika, że najemca się nie zbilansował .  Zwracam uwagę na wysokości czynszów i na to jak destrukcyjny mają wpływ na firmę. Dlatego twierdzę, że prowadzenie działalności dziś w galeriach handlowych nie ma najmniejszego sensu i jakiegokolwiek umocowania ekonomicznego w realiach panujących w Polsce.

Pięć lat temu też nie miało, dlatego i wówczas padło wiele małych i średnich firm. I właściciele galerii handlowych czy firmy komercjalizujące wraz zarządami doskonale o tym wiedzieli. I nieliczne kancelarie prawne, komornicy , ZUS i sądy.

Utrzymują się te sklepy, które mają czynsz od obrotu. Te firmy na siłę nie tkwią i nie boją się kar, bo ich nie ma. Nikt nikogo nie uświadamiał o ewidentnym wprowadzaniu w błąd najemców.

W mojej ocenie wysokość czynszów od momentu stosowania umów retailowych nijak miała i ma się do rzeczywistości-i nie dotyczy to tylko naszego kraju. Bo galerie za granicą padają i padać będą. Dlatego przestrzegam.

Obrót-to nie zysk, a odrealniony koszt jakim jest czynsz zabija ideę, że prowadzisz firmę żeby zarabiać, płacić pensje, podatki, składki do ZUS i utrzymać siebie lub siebie plus rodzinę, bo taki jest cel i sens każdej pracy.

Po to prowadzisz firmę żeby też sobą odciążyć budżet państwa, bo nie obciążasz sobą administracji np. albo budżetówki jako takiej. Takiego dokonałeś wyboru lub sytuacja Cię zmusiła do tego, bo różne są powody przechodzenia na własny rozrachunek.

Generalnie dziś jest tak, że z wielu stron w szczególności związanych z retailem czy franczyzą płynie komunikat, abyś poszedł na swoje, był panem samego siebie, porzucił korporacje, realizował nowe cele, nowe możliwości. I też jestem „za” pod jednym warunkiem. Nie w galeriach handlowych i nie w bardzo wielu systemach franczyzowych.

-Studiowałem na KUL-u. Na zajęciach 15 lat temu profesor ekonomii przekonywał nas jakim rewolucyjnym systemem jest franczyza i zachwycał się nad geniuszem człowieka, który to wymyślił-wspomina jeden z ówczesnych studentów.

Problem polega na tym, że profesor zza katedry na bazie PR przekazów opowiadał co sam sobie wtłoczył do głowy. I pewnie w dobrej wierze, bo trudno przypuszczać żeby było inaczej.

Być może byli i tacy, którzy wniknęli głębiej w ten temat i edukowali przyszłych ekonomistów-tego wykluczyć nie można, ale z całą pewnością można wysnuć wniosek, że jakoś cicho było o „meduzoretailu” od kuchni. Jako człowiek dość oczytany -nie wpadłem na nic co mogłoby być drogowskazem. Był jeden. Że warto, tylko trzeba umieć się uczyć od tych, którzy wiedzą lepiej, a wtedy będzie dobrze. Z meduzy nie skorzystałem.

Poznałem już wielu ludzi którzy stracili absolutne wszystko przez zmowę milczenia : ekonomistów, prawników (!), menagerów, bankowców (!) , ludzi z podstawowym czy zawodowym wykształceniem, magistrów zarządzania, cukierników, piekarzy, handlowców, którzy nie świadomi niczego-niestety polegli. I temu trzeba postawić tamę i nadal ujawniać niewygodne fakty. Czas mitów się skończył bezpowrotnie aczkolwiek nie łudzę się, że definitywnie.  Dlatego warto wymieniać się informacjami, po to, aby mieć wpływ-mimo ograniczonych sił i środków-na rzeczywistość.

Wniosek: przed podpisaniem umowy w galerii handlowej pamiętaj, że mamy do czynienia ze zmierzchem produktu-tak to się fachowo nazywa, a jeśli ktoś twierdzi, że jest inaczej to niech pokarze papiery i bez obrzucania się inwektywami-nas do tego przekona.