„Pierwszy polski sklep Kiabi otwarto na początku tego roku w warszawskim centrum handlowym Blue City. Był to test, i chyba wypadł pozytywnie. Sieć właśnie zapowiedziała, że chce u nas mieć 20 placówek. Kolejne powstaną w stolicy (w systemie franczyzowym we współpracy z zaprzyjaźnioną Grupą Schiever), później przyjdzie czas na Gdańsk, Poznań, Wrocław, Katowice oraz Kraków. Sklepy są dość duże, mają od 1500 do 2000 m kw.
Czy Kiabi odniesie u nas sukces? Rodzina Mulliez stosuje strategię żółwia. Jest powolna, ale systematyczna. W Polsce właśnie połyka przejęte przez Auchan hipermarkety Real. Tym samym Francuzi są największą siecią hipermarketów na naszym rynku. Ich sieć marketów budowlanych Leroy Merlin jest numerem dwa w swoim segmencie. Decathlon z kolei numerem jeden na rynku marketów sportowych.
Wszystko wskazuje więc na to, że Kiabi będzie rosło tak samo: powoli. A jest na czym zarabiać. Na odzież, obuwie i bieliznę Polacy wydają rocznie średnio ponad 2200 zł – wynika z raportu „Polak ubrany 2014″ sporządzonego przez firmę badawczą GfK. Ponad połowa tej kwoty, czyli 1300 zł, to wydatki na odzież, 700 zł respondenci wydają na obuwie, a 500 zł na artykuły sportowe. Najchętniej ubrania kupujemy w centrach handlowych”.
Klasyka. Firma badawcza przeliczyła. Na jakiej grupie? Gdzie, kiedy, kto, jaką metodologią, który Polak? Czy ten na Wyspach Brytyjskich czy Owczych? Na podobnej zasadzie badacze pieją o potencjałach rynku o wirtualnych danych wyssanych z palca-na zamówienie. Dla przeciwwagi warto wiedzieć, a nie badać ile ton używanej odzieży się sprzedaje w Polsce. Ile par butów mają dorośli i gdzie niby zostawiają te 2200 złotych rocznie, bo jak rozumiem „Polak ubrany 2014” odnosi się do rocznych zakupów jednego dorosłego Polaka. To „badanie” przypomina wyliczenie zarobków i tzw. średniej krajowej. Na papierze fajnie wygląda.
Warto wiedzieć, że tak się robi PR przed wejściem danej marki. Jeśli francuscy Carringtonowie będą płacić od obrotu to się nie dowiemy jak to jest dziś i jak będzie za rok. Wejście i łapanka franczyzobiorców odbywają się na podobnej zasadzie czyli „sukces”, wejście i wniosek, że najwięcej się kupuje w gh.
Skąd te dane? To jest „tajemnica handlowa”. Przestrzegam przed odzieżową franczyzą i przypominam Centro i szumne zapowiedzi „menegerów”. Co do francuskich marek to przestrzegam podwójnie-także w spożywce. Tej dużej. I wszelkich inspiracjach pn. „jeden za wszystkich wszyscy za jednego”.
U Alexandra Dumasa-to zadziałało. W literaturze.(fot.internet). Nie dajcie się w to „ubrać”.