Szczecin. „Galeria „Turzyn” i „Nowy Turzyn”. Stoją obok siebie. Wchodzę i co widzę? Jakieś dziwy… Jestem bowiem w środku, a idę nie po posadzce, a zwykłym klepisku! Zadzieram głowę i…
– O rany! Oni tu chyba remontują!? – dziwi się mój przewodnik, mieszkaniec Szczecina. – Kurcze! Ale, żeby aż tak, że w trakcie, kiedy wszystko jest czynne?
Ale to prawda. Wystarczy się rozejrzeć. Z sufitu wystają „wnętrzności” galerii: kable, plastykowe rurki, izolacje, części układu wentylacyjnego. A pod nogami piasek… Można odnieść wrażenie, że ten biznes się tu tak kręci, że właścicielom szkoda każdej cennej minuty.
Ale rzeczywistość, goła, pozbawiona majtek prawda, jest taka, że i tutaj, jak w każdej odwiedzonej do tej pory przez nas galerii kupę jest pustostanów lepiej bądź gorzej zamaskowanych. Przy okazji remontu, w którym mamy okazję, można powiedzieć uczestniczyć „on line” przychodzi nam na myśl skojarzenie, że najemca podpisując umowę w galerią zobowiązuje się wykonywać wszelkie prace w wynajętym pomieszczeniu jedynie w godzinach nocnych, kiedy w galeria jest zamknięta dla klientów. Bo prace podczas funkcjonowania obiektu szpeciłyby wizerunek galerii. Taki jest retail. Cwany po prostu.
– Odświeżone wnętrze Turzyna, będzie połączeniem surowego, industrialnego wystroju z ciepłymi drewnianymi materiałami, jasnymi kolorami i wyjątkową aranżacją oświetlenia – informuje w imieniu właściciela Marcin Steinborn.
– Na całej powierzchni galerii wymienione zostaną posadzki, na duże gresowe płyty. We wnętrzu pojawi się zupełnie nowa mała architektura – drewniane ławy, kolorowe krzesła oraz kanapy o nowoczesnej stylistyce.
A co na to ci, „dla których galeria się zmienia”? Bo przecież każda galeria zmienia się „Dla Ciebie”, nigdy po to, aby zarobić jeszcze więcej pieniędzy…
„Zatrudnijcie lepszych ochroniarzy, którzy zajmą się żulostwem spod wejść, to od razu będziecie mieli większą ilość klientów. Że nie wspomnę o wyglądzie toalet w waszym „centrum” – pisze tymczasem w komentarzach na galeryjnej stronie internauta podpisujący się jako „Eh”.
I to by było na tyle… Przynajmniej jeśli chodzi o Turzyn, czyli miejsce, gdzie kiedyś istniało miejskie targowisko, z pewnością znacznie bardziej klimatyczne niż to, co powstało na jego miejscu.
New concept.
Wychodzę ze starego Turzyna do Nowego. Zjadają się nawzajem.
A w Szczecinie zajrzeliśmy do jeszcze jednej galerii – „Galaxy”. Imponujących rozmiarów obiekt, pełen zaskakujących szczegółów nie wymaga żadnego remontu. Wszystko działa, jest duże, świeci się, nie ma nawet pustostanów (!), ale też i ludzi w nim brakuje. „Galaxy”, mimo że skradaliśmy się w galerii w środku dnia, a nie nocy, świeciło pustkami…”
Obserwator