Zarząd Neckermann Polska oszukał turystów i franczyzobiorców

Dwa dni temu na blogu pojawił się tekst o upadku brytyjskiego biura turystycznego Thomas Cook. Równocześnie w tym samym dniu Neckermann Polska wydał oświadczenie, że firma jest niezależną spółką, a jej aktualna kondycja finansowa jest bardzo dobra – firma nie posiada żadnych zaległości finansowych i bez żadnych przerw i zakłóćeń świadczy usługi jak co dzień.

Jak zatem wytłumaczyć, że w ciągu dwóch dni firma, która nie posiadała żadnych zaległości nagle ogłasza upadłość? Wytłumaczenie jest bardzo proste. Zarząd Neckermann Polska oszukał wszystkich Polaków. Oświadczenie, które wydano dwa dni temu było jednym wielkim kłamstwem.

Link do informacji o oświadczeniu Neckermann Polska z 23.09.2019: https://www.money.pl/gospodarka/thomas-cook-zbankrutowal-neckermann-uspokaja-swoich-klientow-6427548549781121a.html

Spółka Neckermann w 100% należała do Thomas Cook – nie była więc niezależną spółką. Upadłość Thomas Cook (firmy matki) był jednoznaczny z upadkiem spółki zależnej Neckermann Polska.

Było zatem tylko kwestią czasu kiedy ogłoszą upadłość!!!

W bezczelny i chamski sposób dali sobie kilka dni zanim będą zmuszeni ogłosić upadłość. Po co? Żeby rozkraść wszystko co tylko można, co reprezentuje jakąkolwiek wartość? To nic innego jak zwykłe oszustwo, za które zarząd powinien iść siedzieć na długie lata!!!

Internet w Polsce kipi od newsów. Telewizyjne stacje informacyjne wydają programy specjalne. W sieci wrze!!! Polacy są wyrzucani z hoteli, są traktowani jak zakładnicy!!! Podobne informacje dwa temu pojawiały się w mediach brytyjskich – turyści Thomas Cook informowali w mediach społecznościowych, że są trzymani siła w pokojach a na korytarzach stoją ochroniarze lub że hotele żądają od nich opłacenia rachunku za pobyt. Odnoszę jednak wrażenie, że z brytyjskimi turystami obchodzono się „delikatniej” niż z turystami znad Wisły.

https://fakty.tvn24.pl/fakty-po-poludniu,96/biuro-podrozy-neckermann-polska-oglasza-upadlosc,972282.html(http://www.tvn24.pl)

Oprócz turystów, którzy skorzystali z oferty tego biura, horror przeżywają właściciele lokali franczyzowych w galeriach handlowych.

Stało się dokładnie to – o czym napisałem dwa dni temu!!!

Przekładając to na język franczyzowo-retailowy: wszystko co zbudowałeś posługując się logiem franczyzodawcy przechodzi do kart historii. Od dzisiaj jesteś zmuszony do zmiany nazwy i loga. Zaczynasz budowanie nowej marki, nowego wizerunku. Wczoraj każdy rozpoznawał Twoje logo – dzisiaj nikt nie wie co to za firma.

W galerii handlowej to Ty zostajesz z wieloletnią umową. Podpisując umowę w GH zadbaj o zapis w umowie gwarantujący zwolnienie z wszelkich kar jeśli Twój franczyzodawca zwinie biznes po angielsku, a Ty przez jakiś czas nie będziesz w stanie normalnie prowadzić biznesu. W przeciwnym wypadku ta umowa może doprowadzić Ciebie i Twoją rodzinę do bankructwa. Ale tutaj nie będzie opcji wyjścia „po angielsku”.




Link do wpisu sprzed dwóch dni: https://przeliczenihome.wordpress.com/2019/09/23/thomas-cook-wyszedl-po-angielsku/

Horror franczybiorców dopiero się zaczyna. Za chwilę galerie handlowe zaczną naliczać kary umowne: za zamknięcie lokalu w godzinach otwarcia galerii, za niezdolność do prowadzenia działaności zgodnie z umową bo nie mogą dłużej posługiwać się logiem Neckermann. Potem będą nieudane negocjacje, prośby o obniżenie czynszy, windykacja, komornik, aż do bankructwa. Jaki procent najemców wywinie się z tego obronną ręką? Czas pokaże.

http://www.tur-info.pl/p/ak_id,29414,,franczyza,franczyzobiorca,tui,rainbow_tours,neckermann_polska,biura_turystyczne.html

Byłbym zapomniał. Oprócz franczyzobiorców gehennę przeżywa około 140 osób, które pracowały w placówkach handlowych i najprawdopodobniej z dnia na dzień stracili zatrudnienie.

Kto bedzie kolejny? Pierwsze kostki domina padły i powalą kolejne. Czy następne będą hotele, które były związane z Thomas Cook? Jeśli tak, to pracę stracą nie kolejne 140 osoby a setki tysięcy ludzi na całym świecie powiązani z tymi podmiotami (pracownicy, dostawcy itd.).

Michał, Cheltenham, Wielka Brytania, stały czytelnik bloga.

Reklama

Thomas Cook wyszedł po „angielsku”.

W 1841 roku Thomas Cook zorganizował pierwszą wycieczkę turystyczną. Do 1865 roku jego biuro podróży miało oddziały w większości państw Europy. Dziś tj. 23 września 2019 roku marka Thomas Cook bezpowrotnie zniknęła z turystycznej mapy Europy. Zniknęła „po angielsku”.

Pierwsze sensacyjne informacje prasowe o poważnym kryzysie w tej najstarszej brytyjskiej firmie turystycznej pojawiły się zaledwie kilka dni temu.

Link: https://www.thesun.co.uk/travel/9973080/thomas-cook-holiday-bust-private-rescue/

Link: https://www.independent.co.uk/travel/news-and-advice/thomas-cook-stranded-passengers-turkey-greece-civil-aviation-authority-failure-a9114471.html?fbclid=IwAR3ny58c2UOiFvBw4L8q3cYDBJ-5bBtCQVYVcR2DcAv5xKFb9Nvsyt5Wlj0

W ciągu kilku dni ciesząca się ogromnym zaufaniem konsumentów brytyjska marka turystyczna zwinęła żagle. Choć próby ratowania firmy trwały do ostatniej chwili to nie przyniosły skutku. Wsparcia odmówili zarówno inwestorzy jak i brytyjski rząd.

Link: https://www.thesun.co.uk/travel/9976196/thomas-cook-government-cash-holiday-stranded/

Link: https://www.theguardian.com/business/2019/sep/23/row-breaks-out-government-refusal-rescue-thomas-cook

Rano 23 września spółka oficjalnie zakończyła działalność w trybie natychmiastowym. Komunikat na stronie Internetowej informuje, że upadła spółka znajduję się pod zarządem Urzędu Lotnictwa Cywilnego, który rozpoczał akcję sprowadzania do kraju turystów rozsianych po całym świecie.

Od rana w radiu BBC2 można było przysłuchiwać się dyskusji na ten temat. Co się stało? Jak mogło do tego dojść? Pojawiło się wiele głosów, że Thomas Cook stał się pierwszą ofiarą Brexitu – jeszcze zanim do niego doszło. Analitycy spekulowali, że być może wpływ na to miały wahania kursu funta wywołane zawirowaniami politycznymi na linii Bruksela – Londyn. Na to pytanie nie potrafię odpowiedzieć – nie jestem ekonomistą i nie posiadam kompetencji w tej dziedzinie. Mogę jedynie powtórzyć informację zasłyszane w radiu.

Radiowi spikerzy apelowali do osób poszkodowanych, aby Ci nie wyładowywali swojej frustracji na pracownikach biur podróży. Oni nie są temu winni, a poza tym są już wystraczająco załamani widmem utraty pracy. „Nie dokładajmy im” – apelował Ken Bruce z radia BBC2.

Wedle doniesień prasowych upadek Thomas Cook pociągnie za sobą utratę pracy przez około 9.000 ludzi w samej Wielkiej Brytanii i 22.000 osób w skali globalnej (pracownicy biur, rezydenci biura, piloci, personel pokładowy – Thomas Cook posiadał własną flotę).

Około 150.000 klientów biura utknęło w różnych zakątkach świata – bez możliwości powrotu do kraju w terminie. W radiu nie milkną telefony od osób, które utknęły poza granicami kraju bez dostępu do niezbędnych leków, które muszą przyjmować regularnie aby przeżyć.

A dlaczego ta informacja pojawia się tutaj?

Po pierwsze – Ku przestrodze. Pamiętaj, że otwierając franczyzowy biznes turystyczny w galerii handlowej nigdy nie możesz być pewny jutra. Nawet najwięksi, najpotężniejsi mogą się wyłożyć. Dzisiaj marka jest, a jutro już jej może nie być. Wyszła – „po angielsku” – jak Thomas Cook.

Po drugie – Thomas Cook posiadał sieć franczyzową. Może nie jakoś spektakularnie rozwiniętą, ale jak podaje portal money.pl W Łodzi działa agencja, która od 2011 roku posiadała pozwolenie na używanie szyldu i nazwy handlowej „Thomas Cook”. Szczęście w nieszczęściu – oferta Thomas Cook nie znalazła uznania w oczach polskiego konsumenta ze względu na zaporowe ceny (jak przyznaje agencja w tym roku nie sprzedała żadnej oferty z wachlarza ofert Thomas Cook).

Link: https://www.money.pl/gospodarka/thomas-cook-bankrutuje-polska-agencja-musi-zmienic-logo-6427560510744705a.html

Przekładając to na język franczyzowo-retailowy: wszystko co zbudowałeś posługując się logiem franczyzodawcy przechodzi do kart historii. Od dzisiaj jesteś zmuszony do zmiany nazwy i loga. Zaczynasz budowanie nowej marki, nowego wizerunku. Wczoraj każdy rozpoznawał Twoje logo – dzisiaj nikt nie wie co to za firma.

W galerii handlowej to Ty zostajesz z wieloletnią umową. Podpisując umowę w GH zadbaj o zapis w umowie gwarantujący zwolnienie z wszelkich kar jeśli Twój franczyzodawca zwinie biznes po angielsku, a Ty przez jakiś czas nie będziesz w stanie normalnie prowadzić biznesu. W przeciwnym wypadku ta umowa może doprowadzić Ciebie i Twoją rodzinę do bankructwa. Ale tutaj nie będzie opcji wyjścia „po angielsku”.

Michał, Cheltenham, Wielka Brytania, stały czytelnik bloga.

Jak Bombaj-poradnik najemcy

W Polsce przybywa biednych. Nie wszystkich stać na wyjazd za granicę. Tutaj zostają. Prośby przenoszą się na warszawskie ulice. Nie trzeba szukać tych ludzi. Ten młody mężczyzna żebrał „o skarpetki” pod Biedronką. 

00110

-Dostałem trzy pary skarpetek z biedronki. Psa przywiozłem z Amsterdamu, rozumie tylko po angielsku…

00213

Ta prestiżowa sieć jest akurat w tym przypadku dołączona do prestiżowego biurowca.

0038

Idąc dalej przy wejściu do nie mniej prestiżowego Banku PKO BP mężczyzna liczy na datki.

0048

W okolicach kolejnej prestiżowej lokalizacji pomiędzy Mariottem, a dworcoglerią warszawską kobieta liczy na parę groszy.

00511

„To dzielnica prestiżu, luksusu w sąsiedztwie wielkich zachodnich profesjonalnych marek. Zasięg do około 20 milionów klientów. Warszawa staje się lukratywną okazją na zmianę. Welkam tu Mumbaj”.

Tak sobie wyobrażam PR tekst. Ale zaglądając w podziemia handlowe warto wiedzieć o ludziach, którzy wynajmując lokale nie opuszczali ich przez kilka tygodni. Nie płacili nierealnych czynszów. Bali się wyjść ze sklepu i tam mieszkali, po to, żeby ochrona nie zabrała im resztek towaru. 

00113

-Ochrona stała pod drzwiami i pilnowała, kiedy wyjdą. Zainstalowano żelazne blokady na drzwiach. Tutaj dochodziło do dantejskich scen-mówi mi jeden z małych sprzedawców. Trzęsie się zdenerwowany kiedy pytam o umowy, o czynsze o nadzabezpieczenia.

Nie chce o tym mówić.

00215

00310

0049

00512

0069

0078

0085

0093

0103

0113

0122

0131

„Zmieniamy się dla Państwa”. „Już teraz zapraszamy do dworcowej biedronki”. Remont warszawskiego dworca będzie kolejnym cywilizacyjnym nie tylko skokiem, ale i siedmiomilowym krokiem w stronę Dubaju. Wie coś o tym pani Weronika (83l.).

-Jedno oko mam szklane. Nie wiele widzę. Mam niską emeryturę. Zapłaci mi pan rachunek za telefon?

0067

-Pani chce mnie oszukać. Wyłudzić pieniądze…

-Nie proszę pana. Pan nie wie, że brakuje mi na leki. Ja nie dzwonię, mam abonament i do zapłaty 21 złotych. Nie oszukuję. Nie jestem taka. Niech pan da przynajmniej część, jeśli może…

0077

Kobietę spotykam tuż przy siedzibie Agory przy Czerskiej. Na obiad zje sałatę i może coś jeszcze. Dziwi mnie, że nie ma programów dla seniorów, że jest ich coraz więcej. Że nawet oni szukają drogi na emigrację.

Akty desperacji widoczne są też w retailowym świecie. Akwizytorzy z Dubaju próbują pozyskiwać najemców w Londynie.

-Organizują spotkania i próbują zachęcać do tego, aby otwierać tam swoje sklepy. Ja produkuję na małą skalę kapelusze, ale nie miałam tyle pieniędzy, aby tam otworzyć butik. Szukają-mówi mi jedna z polskich emigrantek mieszkających w Londynie.

wniosek: przed podpisaniem umowy w jakimkolwiek centrum handlowym w ramach sprawadzania na własną rękę pamiętaj, że coraz więcej ludzi jest biednych, ukredytowanych, nie mających pieniędzy na podstawowe opłaty, nie stać tych ludzi na zakupy. Po jej podpisaniu jesteś załatwiony i pozostaje Ci m.in. wyjazd-gdzie miejsc pracy jest coraz mniej.

 

Od krezusa-do bankruta-poradnik najemcy

Bankrutem zostać może każdy, wiadomo. Wystarczy, że się… przeliczy. Blog od początku opisuje losy „normalnych” ludzi, którzy ryzykując często rodzinne majątki dali się zbajerować specjalistom od galeryjnych połowów. Ale są też bankruci grube ryby – dzisiaj o jednym z takich właśnie, swego czasu potentatem na rynku stołecznych nieruchomości – warszawskiej firmie developerskiej Edbud.

Firmę stworzyło w 1992 roku dwóch wspólników, dwóch Edwardów. Jeden z nich,M. zmarł w 2009 roku, kiedy wiadomo już było, że czasy świetności minęły, a zamiast nich pojawiły wielkie problemy. Ale zanim do nich doszło firma zdążyła wybudować kilkadziesiąt domów mieszkalnych, uczestniczyła w niezliczonych akcjach promocyjnych, była sponsorem filmu „Lawstorant” z Michałem Wiśniewskim w roli głównej – jak podaje Wikipedia, sponsorowała także klub Polonia Warszawa. Było więc dobrze. Może za dobrze. Tak dobrze, że w 2008 roku Edbud miał już 350 mln zł przychodów. A trzy lata później już 50 mln zł długów… I zaczęło się.

Dzisiaj firma jest bankrutem postawionym w stan likwidacji. Dłużnikom zalega ponad 110 mln zł, w tym ZUS-owi, podwykonawcom, i oczywiście pracownikom. Syndyk sprzedaje ich majątek, ale otwarcie mówi, że pieniądze z wyprzedaży nie wystarczą na pokrycie wszystkich długów, które powstały również z tego powodu, że w ferworze pewnie samozachwytu nad własną przedsiębiorczością Edbud budował domy na działkach, których nie był właścicielem i na gruntach, na których budować nie było wolno. Wolno było za to brać pieniądze od przyszłych właścicieli mieszkań…

Pozostały przy życiu wspólnik firmy, Edward G. bronił się przed ogłoszeniem upadłości likwidacyjnej. Chciał, aby sąd zezwolił na upadłość z możliwością zawarcia układów z wierzycielami. Sądy dwóch instancji uznały jednak, że lepiej będzie, kiedy Edbud postawiony będzie w stan likwidacji – m.in. dlatego, że zarząd Edbudu nie zgłosił w odpowiednim momencie wniosku o upadłość, choć powinien – fiskusowi zalegał od 2008 r., pracownikom od połowy 2009 r., a problemy z wypłacalnością, zdaniem sądu, miał od 2003 r… Ale cóż… bankrutem łatwo się nie zostaje. Trzeba mieć odwagę.

Obserwator

Budynek który widzicie wybudował Edbud. Na dole centrum handlowe, sklep spożywczy Mokpol i lokatorzy. Syndyk szuka kupca na garaż za jedyne 20 tysięcy. Najemca szuka kolejnego najemcy. Patent w budynku jest taki jak w galeriach handlowych. Ciasne garaże, limitowane komórki lokatorskie. „Real estate bajlding” jak Modern Talking.

201507113803

201507113804

Drzwi w mieszkaniach-przemysłowe, bo tańsze. Łatwo do nich dorobić klucze-wiedzą o tym Ci, którzy naprawiają zamki i złodzieje, którzy bez problemu taki klucz potrafią dorobić. Kiedy czytam pełne peanów teksty o kolejnych inwestycjach deweloperskich to przypomina mi się rok 2006.

201507113805

Napisałem tekst do gazety zatytułowany „Poroniłam”. Kobieta była w ciąży. Kiedy jadła zupę, kawałek sufitu spadł jej na głowę. Kobieta trafiła do szpitala i poroniła. Towarzystwo Budownictwo Społecznego pozwało mnie o ten tytuł do sądu. Sprawa trwała rok. TBS przegrał tę sprawę-chcieli zawrzeć „ugodę”. Budynki były zagrzybione, popękane, oblodzone od środka. Nie chcieli obniżyć czynszów. Walczyli o dobre imię i odszkodowanie. Nic nie dostali.

Rynek wtórny przeżywa renesans. Dziś Bareja, który spoczywa na warszawskim cmentarzu na Sadybie miałby nie jeden ubaw i serial. Np. na „prestiżowym” Wilanowie. Wystarczy podjechać tam autem, porozmawiać z ludźmi i zobaczyć jak te osiedla zostały zrobione. Alternatywy 4-to była górna półka.

201507113806

Na razie zapowiadana  „klasyczna” galeria handlowa tam nie powstanie. Mają być zbudowane czasowe place zabaw dla dzieci, jakieś boiska. Z zapowiedzi wynika, że to czasowe przesunięcie. Rynek jest wydrenowany. Nawet jak na Wilanów, budowa kolejnej galerii handlowej to-poroniony pomysł.

Tymczasem jak na razie trwa komercjalizacja małej ni to galerii ni to pasażu. 60 procent wynajętych na razie lokali wskazuje, że chętni drzwiami i oknami się nie pchają, a inwestycja ma być zakończona jeszcze w tym roku. Szkoda, że podczas tych inwestycji giną ludzie. W kwietniu zawalił się mur. Przygniotło ludzi. Jeden z nich zmarł. Co było przyczyną wypadku –tego media nie podały.

Wniosek: przed podpisaniem umowy w galerii handlowej pozbądź się mieszkania, domu, majątku i złudzeń.

Z Bielska Białej-do Monte Carlo-poradnik najemcy

Sezon wakacyjny w pełni. Kto może, gdzieś jedzie. Morze, góry, ciepłe kraje. Jak wiadomo, w tym czasie „się nie kręci”, bo nie ma ludzi, ale już „po wakacjach ruszy”. Jak wiemy, nie ruszy. A jeśli, to drgnie. Drganie to też jakiś ruch. I takie drganie niemal konwulsyjne zauważył jeden z Czytelników w Bielsku Białej.

img_3443

Do Gemini bankrut Park (właściciel Rafał Sonik, filantrop, zwycięzca Rajdu Dakar) zjeżdżają jednak autokary nawet w wakacje. Nawet w Beskidach.

img_3444

Ważne jest to, że parking jest darmowy. Filantropijny dar „cudownego dziecka” z Krakowa z małopolski.

img_3445

Jesteśmy wdzięczni za wkład w rozwój lokalnej turystyki w ramach akcji Poznaj Beskidy. Ten manifest uznania zapoczątkował Jurek Owsiak który stwierdził na falach eteru Polskiego Radia, że pan Rafał „urodził się biznesmenem”- nie człowiekiem. Zatem mamy do czynienia z nadczłowiekiem. „Old manem”.

A w ramach festiwalu retailstock vel wódstokcs będzie okazja posłuchać filantropijnych mądrości i manifestu lidera Platformy Obywatelskiej na kraj. Słyszałem, że były prezydent popadł w depresję i że… sondaże poparcia poszły dla niego w górę-w sensie, że więcej ludzi dziś ocenia go dobrze niż jeszcze parę tygodni temu.

Odpowiadając na pytania zainteresowanych: przesyłka w postaci darujhovno.cz do panów dotarła. Bez informacji zwrotnej czy podziękowań. Jeśli pani Kopacz nadal będzie opowiadała bzdety o galeriach handlowych, czynszach, centrach handlowych czy Biedrach to też na taki prezent zasłuży. Na zakończenie swojej żałosnej kadencji i tragikomicznej akcji w pociągach, czy tramwajach. Ta dama wzbudza mediowstręt. Nie da się tego oglądać, czytać i słuchać.

Dlatego sugeruję wyjazd i jednak wypoczynek. W tym miejscu serdecznie pozdrawiam czytelników z Chorwacji (widać to w statystykach) życząc wspaniałych wakacji.

11

Gdybyście zajrzeli do Splitu to tam też retail się posadowił. To jedno z najpiękniejszych, starych miast doczekało się takiej retailowej nowotworowej galerii handlowej. Takie nove hovno w starym mieście.

21

Miejscowi architekci odmówili zaprojektowania tego budynku. Ich zdaniem w Splicie budowanie galerii było absurdem.

3

Znaleźli się jednak  architekci z Zagrzebia, którzy przygotowali projekt.

4

Co ciekawe ta galeria nie jest konkurencją dla nikogo, bo jest pusta. Zero klientów. Pieniążki zostały zalegalizowane.

5

W Chorwacji rosną galerie jak grzyby po deszczu. Zanim ta weszła do UE już galerie tam rosły. Na tym samym retailowym patencie. Podobne kloce, podobne projekty, ten sam marketing, te same hasła. W minionym roku otwarto dużą Ikeę „u Splitu”. Sieci się tam pchają, choć miejsca zdecydowanie mniej.

6

I rozjadą Chorwatów tak jak retail Polaków na patencie „standardowych umów”. Co ciekawe przekazy medialne w Chorwacji są następujące: w Polsce społeczeństwo jest zadowolone z prywatyzacji majątku, nikt nie narzeka i po wejściu do UE jest w Polsce dobrobyt.

Teksty mają na celu przekonanie Chorwatów do tego, żeby pójść w ślady Polski, że jest fajnie, jest super. Chorwaci widząc jak wielu Polaków wybiera tam urlop, faktycznie mają wrażenie, że bogaty zachód przyjechał na jeszcze nie bogate Bałkany. Zatem skoro tak jest w Europie to i u nas będzie dobrze, a nawet lepiej.

W Chorwacji polecam Konzumy. To taki odpowiednik Społem. Niech kasa zostanie w Chorwacji i pomoże „pobratymcom”.

7

Zainteresowanym zgłębieniem tematu relacji polsko-chorwackich polecam wpisać w google „biała Chorwacja” albo „biała Chorwacja małopolska”. O związkach, podobieństwach pomiędzy nami, a nimi, lub nimi, a nami. O bliźniaczych nazwach miast, o podobieństwie języka, o migracji. Ciekawy temat na wakacyjny czas.

8

I jeszcze parę zdjęć które dostałem. Z galerii w Barcelonie.

20150514_190837_resized

Byki zajęły boksy.

20150514_190844_resized

„Amerykąński” badziew po katalońsku.

20150514_191149_resized

Obładowani siatami pełnymi klapek.

20150514_191157_resized

I pustostan w Monte Carlo w księstwie Monako.

10

wniosek: przed podpisaniem umowy w galerii handlowej weź pod uwagę, że to konwulsje. Filmowe spektakle-nie wiele wnoszą. Klapki nie robią obrotu.

P.S. Podeślijcie w wolnej chwili zdjęcia z wakacji, spostrzeżenia. Włączycie się w ten sposób w ten kanał informacyjny, po to, by po wakacjach ktoś w ten kanał nie wdepnął.

P.S. La Sagradę Familię (Barcelona) rocznie odwiedza 3 miliony ludzi, a gh gemini jasna park w Tarnowie 7 milionów. W 2012 roku Chorwację odwiedziło 12 milionów turystów. Czujecie to flamenco po tarnowsku w wersji sonique story koncept now?

Szczęście po lubelsku-poradnik najemcy

Lublin. Sierpień minionego roku kilka miesięcy po otwarciu.

-To weekendowa galeria handlowa, w tygodniu nie ma tu ludzi. Za stoisko 2x2m płacimy 2000 złotych brutto i musieliśmy zapłaciliśmy też 3 miesięczną kaucję. Mamy miesięczny okres wypowiedzenia. W umowie m.in. jest zapisane, że za opuszczenie stoiska powyżej godziny płacimy karę w wysokości 100 euro. Za brak sprawozdania finansowego o obrotach jest 1000 złotych kary. Zresztą nie pamiętam już czy złotych czy euro… -opowiada sprzedawca plastrów.

Zamawiam kawę w pięknie zrobionej kawiarni weneckiej. Spotykam właściciela. Młody najemca.

–Mamy już 170.000 złotych długu. Przez 2-3 miesiące byli klienci, zaspokoili ciekawość i nie wrócili. Teraz i w weekendy szału nie ma. Jest nas czworo. W spółce była Brytyjka i moich dwóch braci. Wzięliśmy 400.000 złotych leasingu na urządzenia do produkcji lodów. Nie wiemy co robić. Doszło do nieoficjalnego spotkania najemców. Wszyscy zadłużeni po uszy. Wystraszeni. Chcę stąd wyjść bez kar-opowiada.

Bracia w wieku 30, 36, 38 lat są z Lubartowa. Wszyscy mają rodziny. Prowadzą sezonowy serwis opon, który generuje jakieś zyski. Są utopieni na wiele lat. Co im pozostaje? Londyn? Berlin? Zmywak czy sprzątanie hoteli? Zajęcie domów?

Felicity_korytarze_1

Galeria być może jest rentowna dla inwestora. Kilka dni temu dostałem stamtąd zdjęcia.

„Panie Danielu przesyłam zdjęcia zamkniętych lokali z CH Atrium Felicity Lublin: kawiarni „La Piazza”, kawiarni „You and Me” oraz sklepu obuwniczego „Centro”.
Centrum funkcjonuje od marca 2014 r. Ruch w tygodniu jest taki, że można jeździć samochodem po korytarzach nie robiąc nikomu krzywdy …
Przesyłam też parę zdjęć korytarzy – zrobiłem je w poniedziałek 29.06 o godz. 14.30

Felicity_korytarze_2

Felicity_korytarze_3

Felicity_korytarze_4

Felicity_La_Piazza_1

Felicity_La_Piazza_2

Za tymi wyklejankami była wenecka kawiarnia. Włoski styl. Elegancko i profesjonalnie.

Felicity_La_Piazza_3

Felicity_You_a_Me_1

Felicity_You_a_Me_2

Felicity_You_a_Me_3

Felicity_Centro_1

Felicity_Centro_2

Nie wiadomo z jak wysokim długiem wyszli bracia. I kiedy to odrobią. Zostali naciągnięci i omamieni „sukcesem”. Felicity-znaczy szczęście. Trudno powiedzieć w jakim znaczeniu.

Wniosek: przed podpisaniem umowy w galerii handlowej sugeruję nie zaciąganie kredytu, nie korzystanie z leasingu, ani z żadnych podobnych wynalazków. Zakleją lokal-tak, aby kolejny się nie domyślił, nie dowiedział, kto za tym wyklejeniem „stoi”, jak skończył i gdzie.

„Nie mam więcej siły”-poradnik najemcy

„Przez siedem lat tylko raz byłam dwa tygodnie na urlopie. Nie dorobiłam się majątku. Wszystko inwestowaliśmy z mężem w interes, żeby mieć godną starość…”. – Te gorzkie słowa płyną z ust pani Alicji Bobber, która razem z mężem siedem lat temu postanowiła wejść do galerii Ascana w Gorzowie Wielkopolskim. Do dzisiaj Bobberowie dorobili się dwóch milionów długów!

Z panią Alicją spotykam się w Poznaniu. Kiedy dowiedziała się, że w tamtejszym hotelu OSON organizuje spotkanie z najemcami, postanowiła przyjechać aż spod Szczecina.
– Cieszę się, że mogłam tu przyjechać i spotkać się – mówi na wstępie drżącym z emocji głosem. – Przynajmniej nie zwariuję… Człowiek musi z kimś rozmawiać, mieć poczucie, że ktoś inny chce go jeszcze chociażby wysłuchać.
Patrzę w oczy tej czterdziestoczteroletniej kobiety i widzę, jak nieustannie delikatnie, niemal niedostrzegalnie, drżą jej mięśnie wokół oczu.
Wciąż nie mogę uwierzyć… – mówi tymczasem szeptem pani Alicja, a chwilę później zaczyna opowiadać…

Nasza przygoda z galerią zaczęła się w 2007 roku. Nasz znajomy prowadził w galerii Ascana dwa lokale gastronomiczne. Szło mu całkiem dobrze, ale miał już pomysł na inny biznes i pewnego dnia zaproponował, abyśmy przejęli jego restauracje. Po namyśle, po sprawdzeniu dokumentacji, przychodów, wydatków, uznaliśmy z mężem, że zaryzykujemy. Miała to być nasza inwestycja na starość. Pewny biznes zamiast żebraczej emerytury państwowej. Przejęliśmy więc restaurację Akropolis – 19 metrów kwadratowych z czynszem 70 Euro za metr kwadratowy i Karczmę o powierzchni 52 metrów kwadratowych za 56 Euro miesięcznie za metr.

Remont obu lokali, ich adaptacja i doposażenie kosztowało nas prawie 400 tys. zł. W tym celu zaciągnęliśmy kredyty hipoteczne zastawiając mieszkanie rodziców męża, babci i moich rodziców. Mieliśmy więc pieniądze, a dodatkowo bank otworzył nam limit w koncie do 200 tys. zł. Zabraliśmy się do roboty.

0013

Na początku nawet nie marzyliśmy o tym, aby zarabiać. Cieszyliśmy się, że starcza na koszty działalności i wszystkie opłaty łącznie z pensjami dla pracowników – wszyscy zatrudnieni byli na etatach. Klientów było dużo, jedzenie im smakowało, widzieliśmy przez sobą perspektywy dalszego rozwoju.

002

Rok 2008

Okazało się, że nasze znakomicie położone przy wejściu do galerii lokale nie są już tak dobrze położone, bo galeria zlikwidowała dotychczasowe wejście z uwagi na jakieś wady projektowe. Nagle znaleźliśmy się na końcu „łańcucha pokarmowego”. Zanim klienci zdołali do nas dotrzeć, zdążyli zaliczyć już po drodze kilka innych barów, kawiarni i knajpek.

Zaczęliśmy więc po jakimś czasie negocjować z galerią cenę za czynsz, bo skoro położenie się diametralnie zmieniło, to należałoby, uważaliśmy, zrekompensować nam to w czynszu. Ale to było naiwne życzenie. Dyrektor w galerii nic nie mógł, a zarząd w Warszawie nie widział powodu odpowiadać na pisma. A do tego zamiast obniżki przyszła podwyżka!

W końcówce marca dostaliśmy dodatkowo faktury do zapłaty rozliczające rok poprzedni w zakresie części wspólnych. Okazało się, że do dopłaty jest blisko 14 tys. zł  za 4 miesiące działania galerii! Gdzie miesięczne opłaty z tamtego okresu były wg umowy. Tłumaczono nam, że pracownik się pomylił i naliczył zbyt niskie zaliczki…

Przy okazji próśb o zmniejszenie czynszu na Akropolisie pierwszy raz usłyszeliśmy, że to nie wina zamknięcia popularnego wejścia od strony parkingu, a nasza. Bo na pewno coś się klientom w naszej ofercie nie podoba, może w wystroju lokalu, może za drogo, zróbcie coś, zmieńcie, inni zarabiają świetnie! Nie straciliśmy jednak nadziei i zapału do pracy.

Rok 2009

Jeszcze jest w miarę dobrze, wciąż nie brakuje na opłaty. Akropolis nie odzyskał już swojej świetności. My za to nabieramy doświadczenia, klienci nas lubią, galerie z Polski wysyłają nam oferty współpracy, no nic tylko cierpliwie czekać, aż zaczniemy zarabiać. Właściciel Askany zaczyna tymczasem budowę drugiej galerii w mieście, wymienia listę najemców, którzy wejdą. Po namowach podpisujemy umowę na lokal ok 70 m2.

Rok 2010

Zaczyna się. Bank w styczniu wypowiada nam limit na 200 000 zł. Tłumaczą, że kryzys, branża gastronomiczna jest zagrożona, więc proszę zrozumieć…  Mamy 30 dni na oddanie pieniędzy. Kanał i piekło. Płacząc udaje nam się zamienić limit na kredyt 10 tys. zł miesięcznie. W galerii tymczasem coraz mniej ludzi. Właściwie klientów jest tyle samo, ale wartość paragonów o wiele niższa. Galeria wprowadza nowych najemców gastronomicznych, bo jak twierdzą muszą czymś przyciągnąć ludzi do miejsc, w których nie ma ruchu.

Prośby o obniżenie czynszu nie przynoszą skutku. Zaczynają się więc opóźnienia w płatnościach. Poznajemy stanowczą  panią z windykacji. W dyrekcji galerii tymczasem twierdzą, że skoro spadły nam obroty, to musimy pomyśleć, co robimy źle. Słyszymy, że powinniśmy zachęcać klientów – najlepiej promocjami.

Rok 2011

Bez zmian, jest coraz gorzej.

Rok 2012

Jeszcze gorzej. W naszych głowach puchnie myśl, że coś robimy źle. Ale dobrze, cieszą się w galerii, że współpracujemy z nią i bierzemy udział w różnych akcjach, których koszty ponoszę ja i potem jeszcze w opłatach marketingowych. Galeria co chwilę ma dla mnie propozycję darmowego przygotowania cateringu w zamian za tzw. reklamę.

0032

0042

0053

0063

0071

0081

0091

0101

011

012

Tymczasem budują drugą galerię. W Askanie cały rok prowadzą akcje marketingowe na rzecz Nova Park. Pytam w końcu co to za sens, skoro tu jest coraz gorzej, a oni mi na to, że to nasz wspólny interes!!!

Końcówka roku – oznajmiamy im, że nie wchodzimy do Nova Park. Nie mamy pieniędzy na inwestycję. Poza tym zmieniły się plany galerii i dostaliśmy lokal 160 m2 (!!!) zamiast o połowę mniejszy. Zapytałam, jak ja mam dać rade na takim lokalu skoro KFC ma o połowę mniejszy. Ale oni we mnie wierzyli! „No, pani Alicjo, czynsz będzie niższy, bo to duży lokal a pani coś wymyśli. Faktycznie, czy się stoi, czy się leży, czy za 70m, czy za 160m trzydzieści tysięcy się należy…

Boże, ile nocy nie przespaliśmy rozmyślając. Lepiej nie wchodzić, no ale obiecali, że jak wejdziemy to dadzą nam jeszcze 160000 na adaptację lokalu i zmniejszą czynsz w Askanie. Pomożemy, pani Alicjo, pomożemy!!! Co zrobić, trzeba coś wymyślić. Wymyśliłam – z części lokalu zrobiłam kebab na foodcourt, z części restaurację, wszystko na wspólnej kuchni – ekonomicznie. Damy radę, jesteśmy z mężem bardzo pracowici, żadnej pracy się nie boimy – ze wszystkim sobie poradzimy.

Rok 2013

Prace w galerii dobiegają końca, przejmujemy lokale, to co trzeba w nich zrobić, to kosmos, wszystko firmami, które galeria wynajmuje. Wykonali prace, a potem położyli nam zlecenia do podpisu i zapłaty. Żadnych materiałów, sprzętów nie można do lokalu dowieźć, bo trzeba się zapisać na wjazd. A kolejka na kilka dni. Zrobiłam awanturę i powiedziałam, że maja po mnie zadzwonić, jak uporządkują burdel. Więc jako jedna z nielicznych nie musiałam się ostatecznie zapisywać na to, że transport przywiezie coś do mojego lokalu. Ale skoro się odezwałam, to chcieli pokazać, kto rządzi i pani architekt powiedziała, że nie odbierze szklanych witryn, bo są plastikowe…

Nadszedł dzień otwarcia. Piękny. W galerii mało lokali otwartych, bo nie wszyscy zdążyli. Ale jakie piękne otwarcie: prezydent miasta, oficjele, jakaś gwiazda i catering z Sheratona w Poznaniu! Oczywiście byłam zaproszona, ale jak tu pójść, kiedy w galerii otwartych kilka lokali, wiec cały Gorzów snuł się po tych otwartych. Szczęście trwało dwa tygodnie. Zero ludzi. I, o matko! nikt nowy się nie otwiera.

Po chyba czterech miesiącach Apsys spotkał się z najemcami na zebraniu, w hotelu, darmowa kawa i ciasto. Porozmawiać o planach marketingowych na dany rok. Zajebiste mieli plany. Zatrudnili specjalną firmę. Cały ich plan opierał się na tym, że firma będzie dostarczała jakieś maszyny do losowań, a my będziemy przekazywali fanty. Wszystkie, dokładnie wszystkie akcje opierały się na fantach ze sklepów albo w formie bonu, albo materialnej. Zwróciłam im wtedy uwagę, że nie muszą płacić firmie marketingowej, że skoro to my opłacamy akcję podwójnie, opłata marketingowa plus fanty, to po co płacić trzeci raz firmie. A ponadto nie będzie to żadną zachętą ponieważ już wszyscy mają same promocje, aby tylko ktokolwiek się pojawił.

Było tak dobrze, że otwarcie było w kwietniu, a w czerwcu mój mąż juz miał ciężką depresję. To inteligentny facet, wiedział, że jesteśmy w gównie bez wyjścia. Galeria otwarta w połowie, reszty najemców nie ma. Obroty w Askanie o pięćdziesiąt procent w dół. Najemcy zaczęli się buntować i w końcu galeria zrezygnowała z czynszu na pół roku. Za prąd w lokalu, w którym nie było co robić miesięcznie płaciłam 6000 zł. Pomimo braku opłat czynszowych budżet miesięczny nie domykał się na ok 30000 zł. Firmę męża wykończyliśmy.

Mąż nie mógł dojść do siebie, leczenie. Musiałam sobie radzić. Z pustej restauracji, żeby przyciągnąć ludzi z miasta zrobiłam właściwie dom kultury. Piękny czas, piękne spotkania, ale wszystko darmo, a jeszcze trzeba było zapłacić. Od dłuższego czasu radziliśmy się prawników, co robić – wszyscy rozkładali ręce.

013

014

015

016

017

018

019

020

021

 

023

Punkt kulminacyjny nastąpił, kiedy okazało się, że chcą mi pokazać, kto tu rządzi i odcięli mi prąd w Askanie za niedopłatę 600 zł… Potem wydzwaniali żebym się nie wygłupiała, że to tylko 600 zł, żebym pożyczyła, że Nova Park jeszcze nie ma odciętego prądu. Powiedziałam, że dość mam długów, tyle kłopotów, że nie mam więcej siły.

Całe wyposażenie zostało w lokalach, tylko leasing pozabierał swoje sprzęty. Obydwie galerie naliczyły 12 miesięczne kary. Długów, gdybym chciała spłacić, to już będzie ponad 2 miliony. Ale nie wiem dokładnie, bo to jest poza moim zasięgiem. Pism od komorników już nawet nie czytam. Mąż w zeszłym roku miał bardzo poważny wypadek, leżał w śpiączce. Jak się wali, to na całego.

Tekst: obserwator. 

Spotkanie, czerwiec 2015, Poznań.

Na własne oczy-poradnik najemcy

Galeria PCC w Poznaniu „miała być” czymś mega specjalnym biznesowo. I jest. Megabankrutem dla wielu. Zapowiedzi, teksty prasowe, cały PR można wrzucić do kosza. Zwracam uwagę na to, że to są teksty sprzedawane w każdej części kraju przed budową i w trakcie. Po otwarciu nie ma informacji co się dzieje dalej. W tych tekstach reklamowych brzmiących jak prasowe nie wiele w nich się zmienia.

Uważajcie, bo wg „ekspertów” w Polsce ma powstać jeszcze bardzo dużo galerii handlowych-przy dworcach kolejowych, PKS-u. Zobaczcie jaki jest efekt „biznesowy”. W branżowej prasie o tym nie przeczytacie. Prawdziwych zdjęć-nie zobaczycie. Tym bardziej cieszę się, że możecie to zobaczyć na własne oczy gdziekolwiek nie mieszkacie, cokolwiek nie robicie. 

wp_20150625_0671wp_20150625_0681wp_20150625_0661wp_20150625_0621wp_20150625_0691wp_20150625_0771wp_20150625_0731wp_20150625_0721wp_20150625_0781wp_20150625_0701wp_20150625_0861wp_20150625_0811wp_20150625_0871wp_20150625_0911wp_20150625_0891wp_20150625_0851wp_20150625_0921wp_20150625_0971wp_20150625_0931wp_20150625_1011wp_20150625_0961wp_20150625_1021wp_20150625_1041wp_20150625_1051wp_20150625_0991wp_20150625_0981wp_20150625_1081wp_20150625_1091

 

W pewnym momencie zbliża się ochroniarz.

-Tutaj można sobie zrobić zdjęcia jedynie przy fontannie. Takie pamiątkowe.

-A tutaj nie? Takie fajne wyklejenia…

zdjcie0406

-No na pamiątkę to przy fontannie.

-Dobrze proszę pana. Idę sobie zrobić zdjęcie na pamiątkę. Dziękuję bardzo.

zdjcie0407

Ku pamięci robię zdjęcie. Prawie jak di Trevi.

wp_20150625_1121

Idziemy dalej robić swoje. Nie ma świętych krów. Pamiątkowy folder z Poznaj City Center.

Podchodzę do punktu info.

-Niech mi pani powie o czym pani tutaj informuje?

-Gdzie są jakie sklepy, co gdzie można znaleźć, ale informacja PKP i PKS jest w innym miejscu. Co do sklepów które są to np. mogę podać stronę internetową, wytłumaczyć , gdzie jest dany sklep.

-Dobrze. To niech mi jeszcze da namiary na bankrutów.

-??????

-No na ludzi którzy tutaj stracili wszystko. Dorobki życia. Którzy prowadzili tutaj kawiarnie, restauracje. Gdzie oni są?

-Ja nie mam numerów telefonów do tych ludzi.

-Szkoda. Bo chętnie bym dopytał jak to wygląda.

-Ja się cieszę, że mam pracę.

-Dziękuję pani w takim razie i w wolnej chwili zapraszam. Dowie się pani z bloga co z niektórymi się stało? Okej?Zajrzy pani?Zapraszam.

Idę dalej. 

wp_20150625_115wp_20150625_126wp_20150625_117wp_20150625_116wp_20150625_120wp_20150625_127wp_20150625_118wp_20150625_131wp_20150625_133wp_20150625_129wp_20150625_130wp_20150625_139wp_20150625_138

Spotykam się z człowiekiem, który w miejscu „poniżej” prowadził tutaj kawiarnię.

-Nic nie zarobiłem. Ani grosza. Obroty to 100-200 złotych dziennie. Czynsz 25 tysięcy. Miałem być jedyną kawiarnią w PCC, a punktów otwarli 11. Nawet nowy punkt Ruchu sprzedaje kawę.

Kredyt. Dług. Na szczęście byłem spółką z o.o. Nałożyli karę w wysokości 170 tysięcy złotych. Nic nie dostaną. Sprzęt wyprowadziłem wcześniej. Teraz nic nie robię. Muszę pomyśleć co dalej. Na szczęście żona coś robi i jest niezależna. W jakimś momencie tylko my tutaj pracowaliśmy. Żadnego pracownika. Mówili mi, że mam za ciemno. Wymieniłem światła. Potem powiedzieli, że nie mam obrotów, bo jest za jasno. Kanapki miałem sprzedawać po złotówce, żeby przyciągnąć klienta. I takie tam. Żeby wymienić meble, witrynę.

2015062514

Docieram do kolejnego bankruta. W tym miejscu, gdzie „wszedł” Samsung była sympatyczna jogurciarnia.

-Odpuścili mi karę, ale pracuję teraz tylko na długi. Sprzęt który został wyprzedaję. Mam nadzieję, że jak go sprzedam to spłacę kredyt. Komornik praktycznie wszystko zajmuje. Chodziłem, prosiłem o obniżkę czynszów. Dali propozycję obniżki o 50% przez trzy miesiące, a potem powrót do stałego czynszu czyli ponad 20 tysięcy miesięcznie. W 13 miesięcy mam dług na 300 tysięcy złotych.

Pobojowisko. Nie szukam już kolejnych. Te same historie. Te same długi. Tak to wygląda od kuchni. 

2015062504

A na dole czeka miejsce „na Twoją reklamę”. 

zdjcie0408

I sfera  wyciszenia, relaksu i czilałtu.

zdjcie0402

A tu? Kolejny milon w plecy.A może Ikea?

zdjcie0405

Wniosek: przed podpisaniem umowy jakimkolwiek tzw. Zintegrowanym Centrum Komunikacyjnym pamiętaj, że pasażer, rzadko bywa Klientem.

Czynsze w takich miejscach to 2000 złotych maksymalnie. Bez żadnych dodatkowych kosztów. Wtedy masz pieniądze dla ludzi -pracowników, i coś Ci zostanie. W przeciwnym razie zostaniesz-wykluczony społecznie.

P.S. W centrum jest galeria handlowa MM. Krawcowa płaci 1400 złotych za lokal. I o to chodzi. Galerię MM przybliżę przy innej okazji.