Polki pokochały płaszcze-))))

*Głosują nogami

*Espadryle pokochały stopy

*Zatrzymani w epoce Alphaville i Forever Young

Mechanizm pijarowy jest prosty. Najpierw mówimy o Los Angeles i Nowym Jorku. To robi wrażenie już na starcie. Potem czytamy o ekspansji, sukcesie i wzrostach. Następnie gloryfikacja centrów handlowych, a potem informacja o kolejnych otwarciach i planach. Istotna jest też dezinformacja o potencjalnych nabywcach czyli teoretycznych, abstrakcyjnych klientach. Czyli, klienci coś „pokochali i niecierpliwie czekali”.

Zarezerwowane kiedyś  słowa dla ludzi pomagają w sprzedaży. Zaadoptowanie „zakochania” do majtek, espadryli czy wreszcie torebek mają na celu wmówienie nam, że coś się kręci i działa. Nie inaczej dzieje się z kolejną globalną marką, która trzy lata temu z przytupem zameldowała się nad Wisłą czyli w kultowych Złotych Tarasach. To miejsce opiera się tezie, że „coś se ne vrati”. Z obserwacji wynika, że tutaj przyjezdni łapią się w pół i robią pamiątkowe zdjęcia na tle jaskrawego loga.

Co do zasady po „zakochaniu”, „głosowaniu nogami” i „hitowej marce”-pozostają długi. Nie inaczej stało się z marką Forever 21. Krótko mówiąc-nie płaciła czynszu w warszawskim retailovym śnie i tak jak się otwarła- tak się zamknęła. Klientki zostały na lodzie.

Z „wywiadów” dla branżowych „mediów” miało wynikać, że jedynie centra handlowe (prestiżowe rzecz jasna) są tym miejscem, gdzie z portfeli wyskakują złotówki. W efekcie jeśli coś wyskakuje to źrenice z orbit w momencie, kiedy przestrzenie świecą pustkami i trzeba płacić, a nie ma z czego. Bo klienci końcem drugiej dekady XXI wieku to nie jest już bezładna masa, która nie widziała majtek. Silver pokolenie się nasyciło ( to duża grupa nabywców urodzonych w latach siedemdziesiątych minionego wieku). Zmieniają się priorytety, potrzeby i stosunek do życia.

Nie tylko internet ma wpływ na spadek sprzedaży espadryli czy innych „dóbr”. Dziś tym dobrem jest spokój, o który coraz trudniej. Młodzi nabywcy mają swoje światy i idą w jakość. Dziś sieciówka dla nich to słaba jakość. Co ciekawe, z różnych publikacji wynika, że młodych nie kręci gromadzenie i nabywanie. To nie jest „nienażarte społeczeństwo” lat 90. Modne jest wypożyczanie: od hulajnogi, poprzez samochód, na ubraniach kończąc. Filozofia tzw. współdzielenia znajduje coraz więcej zwolenników. To też może być „chwilówka”, moda na chwilę, ale teraz cieszy się wzrostami.  Dlatego Forever21 zwija interes-nie tylko w Polsce. Plusem sieci jest to, że nie sprzedawała franczyzy biorcom.  I faktem, że nie zarobili na czynsz.

Warto przeczytać ten tekst.

https://retailnet.pl/2018/01/03/136119-forever-21-otworzyl-8-salonow-w-15-miesiecy-w-planach-kolejne/

I skonfrontować z tym poniżej opublikowanym wczoraj na marketwatch. Ostatnie zdanie jest sednem opisywanych zjawisk.

https://www.marketwatch.com/story/forever-21-files-for-bankruptcy-will-close-up-to-178-stores-2019-09-29?fbclid=IwAR3dikW11VvDoujFnRPHZCKqzJee-BrBY1mBrtPb890Dh7cD5aJsT60wQV0

Simple i Cubus też pozostały z czynszowymi długami. Bankructwo i pozamykane lokale w gh są kolejnym skalpem retailu. I na nic opowiadanie retailerów jakoby nowe polskie dynamiczne marki zajmą pustostany. Nie zastąpią. Bo ich nie ma. System jednak faktów nie przyjmuje i czaruje rzeczywistość.  Może ktoś się jeszcze na to złapie?

„Nowością w kolekcji są różne modele kombinezonów, które pokochały nasze klientki.”

Sporo nowomowy. DNA firmy, filozofia. Jasne, że szkoda firmy. Zniszczona przez czynsze, piki i rzekomą frekwencję w budynkach.  Ostatecznie i sklep internetowy nie istnieje. Bądźcie czujni. Jeżeli czytacie, że Polki „coś pokochały” to weźcie na to margines. Pokolenie Silver pamięta, że niektóre fanki faktycznie się podkochiwały- w liderach Alphaville i w tym kawałku muzyki, a nie kawałku płaszcza, sandała czy czegoś tam jeszcze. Najczęściej to był ktoś, a nie coś.

Reklama

Zarząd Neckermann Polska oszukał turystów i franczyzobiorców

Dwa dni temu na blogu pojawił się tekst o upadku brytyjskiego biura turystycznego Thomas Cook. Równocześnie w tym samym dniu Neckermann Polska wydał oświadczenie, że firma jest niezależną spółką, a jej aktualna kondycja finansowa jest bardzo dobra – firma nie posiada żadnych zaległości finansowych i bez żadnych przerw i zakłóćeń świadczy usługi jak co dzień.

Jak zatem wytłumaczyć, że w ciągu dwóch dni firma, która nie posiadała żadnych zaległości nagle ogłasza upadłość? Wytłumaczenie jest bardzo proste. Zarząd Neckermann Polska oszukał wszystkich Polaków. Oświadczenie, które wydano dwa dni temu było jednym wielkim kłamstwem.

Link do informacji o oświadczeniu Neckermann Polska z 23.09.2019: https://www.money.pl/gospodarka/thomas-cook-zbankrutowal-neckermann-uspokaja-swoich-klientow-6427548549781121a.html

Spółka Neckermann w 100% należała do Thomas Cook – nie była więc niezależną spółką. Upadłość Thomas Cook (firmy matki) był jednoznaczny z upadkiem spółki zależnej Neckermann Polska.

Było zatem tylko kwestią czasu kiedy ogłoszą upadłość!!!

W bezczelny i chamski sposób dali sobie kilka dni zanim będą zmuszeni ogłosić upadłość. Po co? Żeby rozkraść wszystko co tylko można, co reprezentuje jakąkolwiek wartość? To nic innego jak zwykłe oszustwo, za które zarząd powinien iść siedzieć na długie lata!!!

Internet w Polsce kipi od newsów. Telewizyjne stacje informacyjne wydają programy specjalne. W sieci wrze!!! Polacy są wyrzucani z hoteli, są traktowani jak zakładnicy!!! Podobne informacje dwa temu pojawiały się w mediach brytyjskich – turyści Thomas Cook informowali w mediach społecznościowych, że są trzymani siła w pokojach a na korytarzach stoją ochroniarze lub że hotele żądają od nich opłacenia rachunku za pobyt. Odnoszę jednak wrażenie, że z brytyjskimi turystami obchodzono się „delikatniej” niż z turystami znad Wisły.

https://fakty.tvn24.pl/fakty-po-poludniu,96/biuro-podrozy-neckermann-polska-oglasza-upadlosc,972282.html(http://www.tvn24.pl)

Oprócz turystów, którzy skorzystali z oferty tego biura, horror przeżywają właściciele lokali franczyzowych w galeriach handlowych.

Stało się dokładnie to – o czym napisałem dwa dni temu!!!

Przekładając to na język franczyzowo-retailowy: wszystko co zbudowałeś posługując się logiem franczyzodawcy przechodzi do kart historii. Od dzisiaj jesteś zmuszony do zmiany nazwy i loga. Zaczynasz budowanie nowej marki, nowego wizerunku. Wczoraj każdy rozpoznawał Twoje logo – dzisiaj nikt nie wie co to za firma.

W galerii handlowej to Ty zostajesz z wieloletnią umową. Podpisując umowę w GH zadbaj o zapis w umowie gwarantujący zwolnienie z wszelkich kar jeśli Twój franczyzodawca zwinie biznes po angielsku, a Ty przez jakiś czas nie będziesz w stanie normalnie prowadzić biznesu. W przeciwnym wypadku ta umowa może doprowadzić Ciebie i Twoją rodzinę do bankructwa. Ale tutaj nie będzie opcji wyjścia „po angielsku”.




Link do wpisu sprzed dwóch dni: https://przeliczenihome.wordpress.com/2019/09/23/thomas-cook-wyszedl-po-angielsku/

Horror franczybiorców dopiero się zaczyna. Za chwilę galerie handlowe zaczną naliczać kary umowne: za zamknięcie lokalu w godzinach otwarcia galerii, za niezdolność do prowadzenia działaności zgodnie z umową bo nie mogą dłużej posługiwać się logiem Neckermann. Potem będą nieudane negocjacje, prośby o obniżenie czynszy, windykacja, komornik, aż do bankructwa. Jaki procent najemców wywinie się z tego obronną ręką? Czas pokaże.

http://www.tur-info.pl/p/ak_id,29414,,franczyza,franczyzobiorca,tui,rainbow_tours,neckermann_polska,biura_turystyczne.html

Byłbym zapomniał. Oprócz franczyzobiorców gehennę przeżywa około 140 osób, które pracowały w placówkach handlowych i najprawdopodobniej z dnia na dzień stracili zatrudnienie.

Kto bedzie kolejny? Pierwsze kostki domina padły i powalą kolejne. Czy następne będą hotele, które były związane z Thomas Cook? Jeśli tak, to pracę stracą nie kolejne 140 osoby a setki tysięcy ludzi na całym świecie powiązani z tymi podmiotami (pracownicy, dostawcy itd.).

Michał, Cheltenham, Wielka Brytania, stały czytelnik bloga.

Z Żabki do masarni

Piszę doktorat z systemów franczyzowych w Polsce. I trzecią książkę równolegle. Nie dotyczy galerników czy biorców sprawdzonych systemów.  Praca naukowa może w przyszłości być narzędziem do zarabiania, wsparcia i konsultacji. Uzbierałem kilkadziesiąt umów franczyzowych na rzecz tej pracy. Małych franczyz i tych „poważnych”. Pisząc „poważnych” mam na myśli pieniądze zainwestowane w dany system i długi idące w setki tysięcy czy miliony złotych. I te, które tych długów-nie generują.

Przy całym szacunku do kreatywności  jako takiej, umowa na sprzedaż balonów, nauczenie biorcy dmuchania i dekorowania ogródków, sprowadza się do quasi hurtowej sprzedaży balonów. Wydatek rzędu 20 czy 30 tysięcy złotych ma szansę się zwrócić, a to, że sprzedawca balonów-skądinąd sympatyczny- sam nie wie, jak twierdzi, dlaczego się nazwał franczyzą, większego znaczenia nie ma.

Podobnie jak kwota 20 czy 30 tysięcy inwestycji w cokolwiek. I rzecz nie sprowadza się do wiary w coś, ale wiedzy o tym czymś.

Galeryjno franczyzowa zmowa milczenia wynika z klauzul o poufności pod groźbą kar finansowych. Dlatego tak trudno dotrzeć do wiedzy źródłowej. Tym bardziej w przypadkach gdzie rekruterami są sami rekrutowani.

I taki rekruter, zupełnie nieświadomie komu, złożył mi ofertę współpracy w rekrutacji obcokrajowców do sieci Żabka. Przyszedł mail i propozycja współpracy z Żabką. Pani rekruterka szuka biorców. Twierdzi, że ma sklepik  w Łodzi i dodatkowo ma podpisaną umowę o pracę jako rekruter plus procent od podpisanej umowy. Ton rozmowy pełen emfazy. Kiedy powietrze już zeszło z płuc i na końcu pojawiła się kropka napisałem do pani maila, że czujemy się wyróżnieni i  to fajnie, że to proponuje, ale system ten pozostawia wiele wątpliwości i że jeśli centrala chciałaby je rozwiać to jesteśmy otwarci na spotkanie. Na maila odpowiedzi-nie dostałem. Pani rekruter szuka chętnych do prowadzenia własnego sklepu pod uśmiechniętym logiem.

Tymczasem byli żabkowicze z dużego, dynamicznie rozwijającego się miasta (umowy podpisane w 2016 roku, 8 sklepów, łącznie milion długu, obaj pracują za granicą) twierdzą, że spotkali się z przypadkiem w którym zadłużona rekruterka rekrutując odrabia długi. Czyli prowadzi nierentowny sklep, a dług odrabia rekrutując. Z punktu widzenia modelu biznesowego dawca podał rękę biorcy.

W książce Franczyza Fakty i Mity opisuję system i wyrażam nadzieję na to, że Żabka w Parczewie ma szansę nie „zbańczyć” ze względu na świetną lokalizację. Pomyliłem się. Otwarta w 2017 roku wydawała się być odpowiedzią na zapotrzebowanie.

-Poprzednia prowadząca Żabkę w Parczewie wyszła z tego z długiem na poziomie kilkuset tysięcy złotych. Nie wiem, co dziś się z nią dzieje. Druga Żabka, czyli ta otwarta w 2017 roku zamknęła się w maju, kobieta dziś pracuje w masarni. Nie płaciła za reklamę. Odpuściliśmy-mówi naczelny lokalnej Gazety Wspólnota Parczewska Andrzej Dejneka.

Pracownica masarni poszła na „swoje”. Odrabia.

Rekruterzy szukają następnego/następnej. Tymczasem w stolicy sklepik z zielonym logiem generuje 6000 złotych zysku. Biorca jest w euforii. Trzy miesiące temu otworzył. Oby ten stan trwał.

Tymczasem proces przeciwko Żabce po roku od złożenia pozwu w Sądzie w Poznaniu został przeniesiony do Sądu w Białymstoku. W wielostronicowym pozwie kancelaria prawna próbuje udowodnić, że realnie biorcy Żabki świadczą pracę nakładczą. Proces w toku.

Wieś. Grill. Sierpień. Kilkunastu znajomych w tym funkcjonariusz Policji z Lublina. 19,5 roku służby. Sporo czyta. Za kilka miesięcy kończy pracę. Czas na emeryturę. Opowiada o przyszłości. W pewnym momencie tłumaczy, że myśli o franczyzie i uzasadnia. Nie wie jeszcze jakiej, ale najlepiej wejść w coś sprawdzonego. W tym momencie przerywam wywód. Odsyłam do lektury, Nie chce mi się na wsi o tym gadać. Po tygodniu dzwoni. –Dziękuję-słyszę po drugiej stronie.

W międzyczasie money.pl stawia pytanie o kompetencje biznesowe Arka Milika (piłkarza reprezentacji Polski i włoskiego Napoli). Wg portalu 24gol.pl Milik zarabia ok. 10 mln złotych rocznie. Wg mnie Milik ma nie tylko nogę, ale i głowę do interesów. Stawianie pytania o kompetencje biznesowe przez autora żyjącego z tzw. wierszówki jest interesujące samo w sobie. Przed otwarciem lokalu w gh Libero w Katowicach news o otwarciu pubu obiegł portale, gazety, portale branżowe, retailove i stacje telewizyjne.

Napisałem tutaj rok temu, że Milik będzie miał z czego dokładać, bo w domyśle-nie zarobi.

W listopadzie 2018 nastąpiło otwarcie. Wg money.pl dług do odrobienia restauracji  w sierpniu 2019 wynosił 850 tysięcy złotych. Ile długów wygenerował czynsz plus części wspólne tego nie wiemy. Wiemy jednak, że tzw. piki i frekwencja jest dla najemców przysłowiowym strzałem nie tylko w stopę. W Libero nie ma ludzi. A pub sportowy w gh to nie Stadion Narodowy w Warszawie.

https://superbiz.se.pl/wiadomosci/milik-to-kiepski-biznesmen-jego-firmy-zaliczyly-ogromne-straty-aa-hicY-b8Vg-bcoL.html

O zamknięciach marketów Tesco, w tym kilku gh, media szeroko informują. Galernicy w niektórych z tych budynków zostaną sprzedani lub zamknięci. Biorcy Piotra i Pawła nie czytali bloga. Wprawdzie 20 tysięcy złotych za wejście we franczyzę PiP miało sens-jednak nie w gh. Upadek był pewny. Na końcu wyszło jak zawsze-nie potrafili prowadzić biznesu biorcy.

W 2016 roku spółka miała gigantyczne straty, ale publicznie zapewniała biorców, że ich nie posiada. Stąd też biorcy się znaleźli. Bo była to kwestia wiary, a nie wiedzy. Bezpieczniej było kupić pakiet balonów za 20 tysięcy.

Ale takie to są dyrdymały czyli co by było gdyby. Jest jak jest. Ograniczenie handlu w niedzielę jednym pomogło, galerników utopiło po całości. W Tarnowie w „kursku” części wspólne są już w mroku. Nie ma pieniędzy na prąd. Kto ostatni zgasi światło?

Nawiasem. Taka niespodzianka z lipca.

Fajnie. Wspomniani wyżej emigranci twierdzą, że jest to książka dla nikogo. Bo jej nikt  nie czyta przed, tylko po, albo wcale.

https://www.tygodnikpowszechny.pl/przepis-na-wyzysk-160423?fbclid=IwAR1h6DGRT6E6wP8dC2xpOOzS4aj5Cm_XEfvT1GEE-gzyohqIkOfW2x7aaCI

Lipiec 2019. Jędrzychowice przy polsko-niemieckiej granicy. Pora obiadowa. Taki obrazek. Z lewej KFC, z prawej polski kotlet plus ziemniaki.

De gustibus non disputandum est. Dwie dekady temu na Rohlence (Motorest Austerlitz) w Czechach stoi Mc Donalds. Pewny punkt postoju dla autokarów jadących z turystami znad Wisły na wakacje do Włoch czy Hiszpanii. Przed wejściem i w środku-robiono rodzinne pamiątkowe zdjęcia z zewnątrz i z kubełkiem. Jak mawiają Czesi „to se ne vrati, pane Havranek”.

P.S. Szukasz pomocy prawnej? Zajrzyj tutaj. Nowa strona internetowa dla najemców.

Zajrzyj tutaj http://najemcawgalerii.pl/

Thomas Cook wyszedł po „angielsku”.

W 1841 roku Thomas Cook zorganizował pierwszą wycieczkę turystyczną. Do 1865 roku jego biuro podróży miało oddziały w większości państw Europy. Dziś tj. 23 września 2019 roku marka Thomas Cook bezpowrotnie zniknęła z turystycznej mapy Europy. Zniknęła „po angielsku”.

Pierwsze sensacyjne informacje prasowe o poważnym kryzysie w tej najstarszej brytyjskiej firmie turystycznej pojawiły się zaledwie kilka dni temu.

Link: https://www.thesun.co.uk/travel/9973080/thomas-cook-holiday-bust-private-rescue/

Link: https://www.independent.co.uk/travel/news-and-advice/thomas-cook-stranded-passengers-turkey-greece-civil-aviation-authority-failure-a9114471.html?fbclid=IwAR3ny58c2UOiFvBw4L8q3cYDBJ-5bBtCQVYVcR2DcAv5xKFb9Nvsyt5Wlj0

W ciągu kilku dni ciesząca się ogromnym zaufaniem konsumentów brytyjska marka turystyczna zwinęła żagle. Choć próby ratowania firmy trwały do ostatniej chwili to nie przyniosły skutku. Wsparcia odmówili zarówno inwestorzy jak i brytyjski rząd.

Link: https://www.thesun.co.uk/travel/9976196/thomas-cook-government-cash-holiday-stranded/

Link: https://www.theguardian.com/business/2019/sep/23/row-breaks-out-government-refusal-rescue-thomas-cook

Rano 23 września spółka oficjalnie zakończyła działalność w trybie natychmiastowym. Komunikat na stronie Internetowej informuje, że upadła spółka znajduję się pod zarządem Urzędu Lotnictwa Cywilnego, który rozpoczał akcję sprowadzania do kraju turystów rozsianych po całym świecie.

Od rana w radiu BBC2 można było przysłuchiwać się dyskusji na ten temat. Co się stało? Jak mogło do tego dojść? Pojawiło się wiele głosów, że Thomas Cook stał się pierwszą ofiarą Brexitu – jeszcze zanim do niego doszło. Analitycy spekulowali, że być może wpływ na to miały wahania kursu funta wywołane zawirowaniami politycznymi na linii Bruksela – Londyn. Na to pytanie nie potrafię odpowiedzieć – nie jestem ekonomistą i nie posiadam kompetencji w tej dziedzinie. Mogę jedynie powtórzyć informację zasłyszane w radiu.

Radiowi spikerzy apelowali do osób poszkodowanych, aby Ci nie wyładowywali swojej frustracji na pracownikach biur podróży. Oni nie są temu winni, a poza tym są już wystraczająco załamani widmem utraty pracy. „Nie dokładajmy im” – apelował Ken Bruce z radia BBC2.

Wedle doniesień prasowych upadek Thomas Cook pociągnie za sobą utratę pracy przez około 9.000 ludzi w samej Wielkiej Brytanii i 22.000 osób w skali globalnej (pracownicy biur, rezydenci biura, piloci, personel pokładowy – Thomas Cook posiadał własną flotę).

Około 150.000 klientów biura utknęło w różnych zakątkach świata – bez możliwości powrotu do kraju w terminie. W radiu nie milkną telefony od osób, które utknęły poza granicami kraju bez dostępu do niezbędnych leków, które muszą przyjmować regularnie aby przeżyć.

A dlaczego ta informacja pojawia się tutaj?

Po pierwsze – Ku przestrodze. Pamiętaj, że otwierając franczyzowy biznes turystyczny w galerii handlowej nigdy nie możesz być pewny jutra. Nawet najwięksi, najpotężniejsi mogą się wyłożyć. Dzisiaj marka jest, a jutro już jej może nie być. Wyszła – „po angielsku” – jak Thomas Cook.

Po drugie – Thomas Cook posiadał sieć franczyzową. Może nie jakoś spektakularnie rozwiniętą, ale jak podaje portal money.pl W Łodzi działa agencja, która od 2011 roku posiadała pozwolenie na używanie szyldu i nazwy handlowej „Thomas Cook”. Szczęście w nieszczęściu – oferta Thomas Cook nie znalazła uznania w oczach polskiego konsumenta ze względu na zaporowe ceny (jak przyznaje agencja w tym roku nie sprzedała żadnej oferty z wachlarza ofert Thomas Cook).

Link: https://www.money.pl/gospodarka/thomas-cook-bankrutuje-polska-agencja-musi-zmienic-logo-6427560510744705a.html

Przekładając to na język franczyzowo-retailowy: wszystko co zbudowałeś posługując się logiem franczyzodawcy przechodzi do kart historii. Od dzisiaj jesteś zmuszony do zmiany nazwy i loga. Zaczynasz budowanie nowej marki, nowego wizerunku. Wczoraj każdy rozpoznawał Twoje logo – dzisiaj nikt nie wie co to za firma.

W galerii handlowej to Ty zostajesz z wieloletnią umową. Podpisując umowę w GH zadbaj o zapis w umowie gwarantujący zwolnienie z wszelkich kar jeśli Twój franczyzodawca zwinie biznes po angielsku, a Ty przez jakiś czas nie będziesz w stanie normalnie prowadzić biznesu. W przeciwnym wypadku ta umowa może doprowadzić Ciebie i Twoją rodzinę do bankructwa. Ale tutaj nie będzie opcji wyjścia „po angielsku”.

Michał, Cheltenham, Wielka Brytania, stały czytelnik bloga.